
Kilkunastu działaczy narodowych i mieszkańców Lublina chciało dzisiaj wręczyć konsulowi generalnemu Ukrainy petycję w sprawie upamiętnienia miejsc w których ukraińscy nacjonaliści mordowali Polaków. Ale nikt do nich nie wyszedł.

- Odpowiadamy na prośbę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Chcemy żeby władze Ukrainy zgodziły się na upamiętnienie ludobójstwa. Nie potępiamy Ukraińców tylko zbrodnicze organizacja takie jak OUN i UPA - mówi Joanna Gątnicka, której męża rodzina pochodzi z kresów.
Uczestnicy pikiety chcieli wręczyć petycję konsulowi. Jednak konsulat był zamknięty. Nikt do nich nie wyszedł.
- Próbowaliśmy dodzwonić się do konsula, ale nikt nie odbierał telefonu. Petycję wyślemy pocztą - mówią.
W 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zabili 50 - 60 tys. Polaków (tak uzgodnili historycy, uczestnicy pikiety mówili o 120 - 150 tys. ofiar). W akcji odwetowej zginęło 20 tys. Ukraińców.