Grupa młodych ludzi protestowała przed sklepem z "dopalaczami" na lubelskim deptaku. Członkowie Akademii Wolontariatu są przeciwko rozprowadzaniu środków odurzających.
- To tragedia, że w XXI wieku na środku miasta jest sklep z odpowiednikiem narkotyków. To otwiera i pogłębia problem narkomanii w Polsce, a nie rozwiązuje go - mówiła dziennikarzom Marta Tarnowska, jedna z protestujących.
Członkowie Akademii Wolontariatu rozdawali przechodniom ulotki. Podkreślali, że chcą żyć bez używek i nie muszą zażywać środków odurzających, aby czuć się szczęśliwym.
"Jesteśmy przeciwni powstawaniu sklepów z tego rodzaju środkami, ponieważ chcemy żyć w społeczeństwie ludzi świadomych i trzeźwych, którzy potrafią funkcjonować bez dopalaczy" - napisali w ulotce.
W sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Rząd przyjął już projekt zmian zakładający poszerzenie listy substancji psychotropowych m.in. o występującą w "dopalaczach" benzylopiperazynę, której działanie przypomina działanie amfetaminy i jej pochodnych.
Według specjalistów z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii "dopalacze" mają właściwości psychoaktywne. Jednak ich sprzedaż może być ścigana tylko wtedy, gdy znajdują się na liście substancji zakazanych w Polsce.