Marzena Pawelec przychodzi na plac zabaw przy Peowiaków ze swoim dwuletnim synkiem. - Nie ma w pobliżu innego placu, więc korzystamy z tego. Ale boję się puszczać syna do piaskownicy, bo psy zostawiają tam swoje odchody.
- Nie widziałam, żeby któryś z właścicieli psów sprzątał po swoim pupilu - dodaje Barbara Harder.
Za niesprzątnięcie odchodów po psie właścicielowi grozi mandat do 500 zł. W praktyce jednak mało kto się tym przejmuje. - Żeby ukarać właściciela musimy przyłapać psa na gorącym uczynku. A to jest trudne. Czasem dzwonią do nas świadkowie, ale kiedy trzeba złożyć zeznanie, wycofują się - mówi Robert Gogola, rzecznik lubelskiej Straży Miejskiej.
Stali bywalcy skwerku są zgodni: plac zabaw powinien być ogrodzony. - Byłaby to także bariera dla podchmielonych wyrostków, którzy wieczorami sprawdzają wytrzymałość urządzeń na placu - dodaje pani Marzena.
- Oderwane deski i wystające gwoździe. Pilnuję córki cały czas, żeby sobie krzywdy na tych huśtawkach nie zrobiła - mówi Katarzyna Korzeniecka, mama małej Weroniki.
- Docierają do nas sygnały o potrzebie ogrodzenia tego placu zabaw - przyznaje Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej lubelskiego Urzędu Miasta. - Ale nie mamy pieniędzy na ten cel. Mieszkańcy innych dzielnic także dopominają się o nowe place. Dla wszystkich nie wystarczy.
Na bieżąco konserwacją urządzeń i porządkiem na placu zajmuje się wynajęta przez miasto firma. - Sprawdzimy jak się z tego wywiązuje. Ale łatwo przewidzieć jak będą wyglądać urządzenia już następnego dnia po naprawie. Z placu korzystać może każdy, także bywalcy pobliskich pubów i restauracji - dodaje dyr. Bałaban.
- Ten park jest bardzo popularny, zwłaszcza w lecie. Przechodzi tędy młodzież spędzająca wieczory w centrum. W Śródmieściu są anonimowi i pozwalają sobie na różne zachowania - mówi Agnieszka Kwiatkowska z lubelskiej policji. •