Wyjaśnień w sprawie materiału o portrecie Lecha Wałęsy w gabinecie jednego z sędziów Sądu Apelacyjnego w Lublinie domagają się od redaktor naczelnej Radia Lublin działacze Komitetu Obrony Demokracji. W środę przyszli do siedziby rozgłośni, ale szefowa rozgłośni nie znalazła dla nich czasu.
Chodzi o materiał, który został wyemitowany na antenie kilka tygodni temu. Pojawił się również na stronie internetowej radia. Dotyczył wizerunku byłego prezydenta, który jeden ze słuchaczy wypatrzył przez okno budynku Sądu Apelacyjnego przy ul. Obrońców Pokoju. Do redakcji przesłał zdjęcie, pytając „co będzie, gdy w sali sądowej przed tym sędzią stanie osoba mające inne poglądy polityczne”.
Rzeczniczka sądu Barbara Du Chateau wyjaśniła pytającemu ją o to dziennikarzowi rozgłośni, że chodzi o znany rysunek Jacka Fedorowicza „Portret nieznanego mężczyzny z wąsem (II połowa XX wieku)”.
Zapowiedziała też, że portret dalej będzie wisiał w gabinecie, ponieważ prezes sądu „nie widzi powodów, dla których miałby nakazać jego usunięcie”. W materiale pojawił się też komentarz prof. Andrzeja Gila, politologa z KUL, który powiedział m.in., że „tego typu portret jest to wyraz stosunku do rzeczywistości, co już może sugerować pewien brak obiektywności”.
Radiowy news nie spodobał się lubelskim działaczom KOD. W środę chcieli porozmawiać o tym z Małgorzatą Piasecką, redaktor naczelną Radia Lublin. W podarunku przynieśli reprodukcję rysunku Fedorowicza. Nie zostali jednak przyjęci, prezent zostawili więc na portierni.
– Nie przyszliśmy tu, żeby oskarżać Radio Lublin o to, że wpisuje się w propagandową linię PiS, które szkalując Lecha Wałęsę, jednocześnie fałszuje historię i godzi w legendę przywódcy „Solidarności”.
Przyszliśmy zapytać, jakie intencje przyświecają medium publicznemu, na które płacimy abonament, żeby produkować materiały poddające w wątpliwość niezawisłość sędziowską. Czy ma to cechy nagonki czy jest to jedynie realizacja misji publicznej? – pyta Krzysztof Kamiński, przewodniczący lubelskiego KOD-u.
– Nie wyszłam na spotkanie, bo miałam dużo pracy. Poza tym, nie biorę udziału w happeningach i demonstracjach politycznych i nie chcę być ich aktorem – mówi nam Małgorzata Piasecka. I dodaje, że nie spotkała się z zarzutami, że wyemitowany materiał był nieobiektywny. – Nie widzę sensu w odpowiadaniu na pytanie, dlaczego dziennikarz zadaje pytania. Może dlatego, że jest dziennikarzem?