Urządzenie, które znalazł w swoim gabinecie burmistrz Annopola, było miniaturową pluskwą służącą do podsłuchiwania – wykazała ekspertyza kryminalistyczna, wykonana na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Kraśniku. Nikt jednak burmistrza nie mógł podsłuchać, bo nadajnik był niesprawny.
Tajemniczo wyglądające urządzenie znalazł na początku grudnia Stefan Skórski (Samoobrona), nowy burmistrz Annopola. Było to dwa tygodnie po wprowadzeniu się do gabinetu. Chciał przemeblować pokój. – Odsunąłem szafę od ściany. Zza listwy wystawał kabel. W pierwszej chwili pomyślałem, że to przewód elektryczny – relacjonował wówczas Dziennikowi.
Okazało się, że burmistrz odkrył mały czarny przyrząd, przypominający mikrofon z ok. 50-cm kablem i antenką. Miał baterię podobną do stosowanych w zegarkach.
Władze Annopola zawiadomiły organy ścigania, którym przekazały znalezione urządzenie. Sprawą zajęła się kraśnicka prokuratura. Wszczęła dochodzenie, które miało ustalić kto założył podsłuch.
Z przeprowadzonej ekspertyzy wynika, że podsłuch nie był skuteczny. Pluskwa nie działała, bo ze względu na usterkę nie mogła wysyłać sygnału radiowego. Dla prowadzonego dochodzenia nie ma to jednak większego znaczenia. – Teraz sprawę będziemy prowadzić w kierunku usiłowania prowadzenia podsłuchu – zapowiada prokurator Węcławski. – Dalej będziemy szukać kto założył podsłuch.
Znaleziony w gabinecie burmistrza nadajnik można nabyć w zwykłym sklepie z urządzeniami radiowymi. Tego typu pluskwy mają zasięg około 50 metrów. Bateria nie była jeszcze wyczerpana, choć urządzenie przez cały czas pobierało z niej energię.
O wynikach ekspertyzy kryminalistycznej burmistrz Annopola dowiedział się wczoraj od reportera Dziennika. – Cieszę się, że urządzenie podsłuchowe nie działało, choć my tu nie mamy nic do ukrycia – powiedział.
Po opisaniu sprawy przez gazety o Annopolu zrobiło się bardzo głośno, ale jak mówi burmistrz taki rozgłos nie pomagał władzom miasta, które teraz prowadzą szereg działań promocyjnych i chcą ściągnąć inwestorów.