– Od dłuższego czasu zastanawiam się, po co są gimnazja? – pisze w liście do prezydenta RP 13-letnia Agata Sarzyńska z Lublina, jedna z inicjatorek dziecięcej akcji likwidacji tych szkół.
– W ubiegłym roku jako uczniowie V klasy podstawówki dziwiliśmy się, czemu starsi uczniowie płaczą na uroczystości zakończenia roku szkolnego. Nie rozumieliśmy tego. Teraz, jako szóstoklasiści, rozumiemy – opowiada Anna Wójcik, która razem z innymi uczniami ze swojej byłej już klasy ze Szkoły Podstawowej nr 10 w Lublinie napisała listy „za likwidacją gimnazjów”. – Nie podoba nam się to, że musimy iść do gimnazjum. A nasi rodzice i dziadkowie mogli jeszcze dwa lata uczyć się w szkole podstawowej. Poza tym, po 6 latach, ciężko jest się nam rozstać z kolegami – dodaje.
Dzieci napisały – każde w swoim imieniu – listy do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Prezydenta RP. „Witam, nazywam się Agata Sarzyńska, właśnie skończyłam szóstą klasę w jednej z lubelskich podstawówek – zaczyna swój list kolejna z 13-latek. „Od dłuższego czasu zastanawiam się, po co są gimnazja? Czemu skrócono czas wspólnych chwil z moją najlepszą klasą na świecie? Czy państwo wiedzą, że idziemy do innych szkół – z innymi rówieśnikami, nauczycielami – cali zestresowani? Czy ktokolwiek przed pomysłem na gimnazja pytał się osoby w naszym wieku, czy to dobry pomysł?”
– W akcję próbujemy wciągnąć też innych uczniów, których znamy. Chcemy też o niej napisać na Facebooku – planuje Anna. I dodaje: Wiemy, że nam już nic nie pomoże, ale może inni skorzystają. Może ktoś zareaguje na głos dzieci.
Uczniowie mają poparcie swoich rodziców. – To fajna inicjatywa, dobrze, że próbują – mówi Dorota Wójcik, mama Ani. – Mają prawo wypowiadać się w swoim imieniu – dodaje Piotr Sarzyński, tata Agaty.
Sonda: Czy gimnazja powinny być zlikwidowane?
Prof. Włodzimierz Piątkowski, socjolog z UMCS i Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, nie jest zdziwiony inicjatywą uczniów.
– Reforma z 1999 r. wprowadzająca gimnazja od samego początku była krytykowana przez pedagogów – tłumaczy prof. Piątkowski. – Badania socjologiczne dowodzą, że liczba aktów agresji czy też konsumpcji narkotyków i środków psychoaktywnych jest wyższa w gimnazjach, niż w szkołach podstawowych czy liceach. Badania sondażowe, chociażby pani prof. Barbary Woynarowskiej, pokazują, że źle się dzieje.
Zdaniem profesora, takim inicjatywom sprzyja też bardzo szybko następująca, zwłaszcza po wyborach, zmiana świadomości politycznej. – Dorośli się aktywizują, a jak dorośli, to i dzieci. Poza tym 14-latek z lat 70., 80. czy 90. ubiegłego wieku był zupełnie inny od współczesnego, który szybciej dojrzewa, jest odważniejszy, bardziej samodzielny, krytyczny i niezależny – wyjaśnia prof. Piątkowski.
Kciuki za uczniów z Lublina trzyma Małgorzata Lusar ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które zainicjowało akcję „Ratuj Maluchy”. – To ciekawa inicjatywa – przyznaje Lusar. – Takiej obywatelskiej aktywności można im tylko pogratulować. To pozytywny sygnał, że tak młodzi ludzie chcą działać społecznie. Sama ich inicjatywa może być kolejnym głosem na „Nie” w sprawie gimnazjów. Może ten głos dzieci będzie lepiej słyszany niż dorosłych, których to inicjatywy w ostatnim czasie były mocno ignorowane. Życzę im powodzenia.
Dzisiaj listy dzieci powinny dotrzeć do adresatów.