Obcięcia o 50 proc. wynagrodzeń członkom komisji antyalkoholowej chcą radni PiS, którzy zażądali zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Miasta. Ich wniosek o takie obrady ostro krytykują radni PO, ale twierdzą, że chcą... dokładnie takich samych cięć
Prawo wymaga, by w każdej gminie działała komisja antyalkoholowa. Jednym z jej zajęć jest opiniowanie wniosków o zezwolenia na sprzedaż trunków. Innym jest rozpatrywanie spraw o przymusowy odwyk dla uzależnionych od alkoholu. W całym kraju obowiązuje zasada, że na wynagrodzenia członków komisji trafia część pieniędzy z opłat za zezwolenia na handel alkoholem.
200 zł za spotkanie
– Lublin jest drugim miastem w Polsce, jeżeli chodzi o część pieniędzy przeznaczaną na wynagrodzenia komisji. To 6,50 zł z każdych 100 zł z opłat za zezwolenia – mówi Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności, która od dawna krytykuje lubelską komisję. – Jej członkowie dostają średnio 1600 zł miesięcznie. Niektóre z posiedzeń trwają 10 minut. Przychodzi się na 10 minut i ma 200 zł na rękę.
Dlaczego 200 zł? Bo za każde posiedzenie (czy to całej komisji, czy jednego z jej zespołów), przysługuje 10 proc. płacy minimalnej.
Tak od dawna
– Wynagrodzenie w tej wysokości było ustalone jeszcze za kadencji prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego w 2002 r. – przypomina Piotr Dreher, przewodniczący komisji. Od tej pory przelicznik ten jest corocznie wpisywany do „Gminnego Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych”, który zatwierdza Rada Miasta. To od niej zależą zasady wynagradzania członków komisji.
Ten sam przelicznik znalazł się w prezydenckim projekcie „Programu” na 2018 r., który miał być poddany pod głosowanie na poprzednim posiedzeniu Rady Miasta 16 listopada. Do głosowania nie doszło, bo projekt w ostatniej chwili został wycofany z obrad. – Prezydent polecił jego ponowną analizę, również pod kątem korekty wynagrodzeń – wyjaśnia Joanna Bobowska z Urzędu Miasta.
PiS chce cięć
– Mówimy dość – stwierdza Piotr Popiel, radny klubu PiS. – Proponujemy zmniejszenie diet o połowę – wyjaśnia Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu.
Radni PiS zażądali zwołania w tej sprawie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Miasta. Wniosek złożyli we wtorek. Jego skutkiem było to, że przewodniczący rady był zobowiązany do zwołania takich obrad w ciągu tygodnia.
Nadzwyczajna sesja ma się odbyć 5 grudnia. Jej tematem będzie złożona przez klub PiS wersja „Programu” zakładająca obcięcie o połowę wynagrodzeń członków komisji. Zamiast dotychczasowej stawki w wysokości 10 proc. płacy minimalnej za udział w każdym posiedzeniu komisji lub jej zespołów obowiązywać miałaby stawka 5 proc.
PO: tak, obciąć
– Jesteśmy zażenowani – tak zagranie PiS komentuje Michał Krawczyk, szef klubu PO w Radzie Miasta. Podkreśla, że nie trzeba było nadzwyczajnego posiedzenia, bo na zwyczajnym (21 grudnia) miała stanąć prezydencka wersja „Programu”.
Radni PO zapewniają, że chcą takich samych cięć i że wpadli na to już dawno. – Jeszcze we wrześniu – mówi Jarosław Pakuła z klubu PO. Jego klubowy kolega, a zarazem szef komisji antyalkoholowej twierdzi, że klub PiS przepisał prezydencki projekt „Programu” zmieniając tylko stawki. – Na zasadzie „kopiuj-wklej” – twierdzi Piotr Dreher.
Czy klub PO poprze pomysł PiS? – Jeżeli zmiana będzie dotyczyć tylko diet, poprzemy – odpowiada Krawczyk i zastrzega, że nie widział jeszcze konkurencyjnego projektu. Skąd więc zarzut, że jest on kopią prezydenckiego? – Tak słyszeliśmy – mówi Krawczyk.
Zarobek radnych
Zgłoszony przez PiS pomysł ograniczenia diet w komisji antyalkoholowej, nawet bez poparcia PO miałby duże szanse na przyjęcie przez Radę Miasta. Mimo że PiS nie ma w radzie większości. Jak to możliwe?
Zgodnie z prawem radni nie powinni brać udziału w głosowaniu, które bezpośrednio ich dotyczy. A tak jest w przypadku ustalania zarobków komisji antyalkoholowej, bo zasiada w niej sześcioro miejskich radnych: pięcioro z klubu PO oraz jedna radna PiS.
Jeżeli więc od głosowania mieliby się powstrzymać wszyscy, których portfela dotyczy ta sprawa, to więcej głosów ubyłoby klubowi PO, a opozycyjny klub PiS zdobyłby przewagę i mógłby .
Kto rozdaje karty
Skąd miejscy radni w komisji antyalkoholowej? Powołał ich prezydent Lublina, który jako jedyny decyduje o jej składzie liczącym już 25 osób.
– Naszym zdaniem prezydent wykorzystuje tę komisję do wspierania swojego zaplecza – ocenia przewodniczący klubu PiS i twierdzi, że komisja jest zbyt liczna. Zapewnia, że to stanowisko całego klubu, w tym radnej Małgorzaty Suchanowskiej, zasiadającej w komisji antyalkoholowej. Czy klubowi koledzy będą namawiać ją do rezygnacji z tego zajęcia? – Rozmawiamy o tym – odpowiada Pitucha.
Co obiecują?
Radni PiS tłumaczą, że pieniądze zaoszczędzone dzięki cięciu zarobków w komisji będzie można rozdać w konkursie organizacjom pozarządowym. Radni PO tłumaczą, że oszczędności pozwolą na zapewnienie dodatkowych zajęć dla dzieci spędzających w mieście ferie i wakacje.