Miejscy działacze PO chcą postawić do raportu zastępcę prezydenta Lublina. Za co? Za to, że skrytykował decyzję komisji przyznającej miejskie stypendia sportowe.
Miejscy radni PO, zarząd powiatu partii i szefowie kół z terenu miasta spotkali się we wtorek. Dyskusja zeszła na temat Włodzimierza Wysockiego, zastępcy prezydenta Lublina, członka PO. Najbardziej krytykował go radny Dariusz Piątek. Stwierdził, że Wysocki zainspirował krytyczny artykuł, który ukazał się w sobotniej lubelskiej "Gazecie Wyborczej”. Odgrażał się, że pozwie gazetę do sądu. Tekst dotyczył miejskich stypendiów sportowych.
Piątek na zebraniu mówił, że to atak personalny na jego i jego rodzinę. - Dlaczego moje dzieci nie miałyby dostać stypendiów? - mówi Dariusz Piątek. - Dostają stypendia naukowe, bo dobrze się uczą. Dostają je z miasta. Chodzą do prywatnej szkoły, która dostaje pieniądze z miasta. To też im się nie należy? - dopytuje radny. We wtorek stwierdził, że Wysocki nie powinien rozmawiać o tym z prasą, ale z partią. - Dziennikarz zapytał, to odpowiedziałem. To są sprawy jawne i publiczne - broni się Wysocki.
Działacze PO głowili się, jak ukarać zastępcę prezydenta. Mówiono nawet o sądzie partyjnym. Stanęło na wezwaniu na dywanik. - Nie bardzo wiem, za co może mi się oberwać. Nie chciałbym mieszać spraw, którymi zajmuję się jako urzędnik samorządowy ze sprawami politycznymi i partyjnymi - mówi Wysocki, którego nie było na zebraniu.
O zebraniu Piątek nie chce rozmawiać. Podobnie jak wspierający go w bojach Piotr Więckowski.