Bez korepetycji córka nie miałaby szans, aby zdać egzaminy na Akademię Medyczną – mówi matka licealistki z renomowanego I LO w Lublinie. Co drugi polski nastolatek korzysta z pozaszkolnych form nauczania. W innych krajach europejskich – co trzeci.
– Córka bierze prywatne lekcje u nauczyciela Akademii Medycznej z fizyki i chemii – mówi matka licealistki. – Razem cztery godziny tygodniowo, każda po 50 zł. Wszyscy jej znajomi z renomowanych liceów również biorą prywatne lekcje, niektórzy nawet z trzech przedmiotów. I wiem, że niektórzy płacą nawet po 100 zł za lekcję.
Jak informuje Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie z uwagi na znikome kwoty uzyskiwane w ten sposób i duże koszty kontroli – problem nie opodatkowanych korepetycji nie jest badany. Wystarczy jednak przejrzeć ogłoszenia prasowe, aby stwierdzić jak ogromny jest to rynek. Przeważają jednak propozycje pomocy w przygotowaniu do egzaminów po szkole podstawowej i gimnazjum w cenie 20–35 zł za godzinę.
– Teraz każdy może zarejestrować działalność gospodarczą, także edukacyjną i to również powód, dla którego oferta kursów przygotowujących do egzaminów wciąż się rozwija – mówi Maria Sobczak, ekspert Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Przekonuje jednak, że do zdania egzaminów zewnętrznych wystarczy nauka szkolna. Ale przyznaje, że tradycyjne metody nauczania nadal kładą nacisk na przekazywanie wiedzy, a nie umiejętności jej wykorzystania. Dlatego testy wciąż sprawią uczniom sporo kłopotu.
Nowe metody nauczania od kilku lat upowszechnia Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów Klanza. Przełamanie funkcjonującego od kilkuset lat skostniałego systemu klasowo-lekcyjnego i nauki pamięciowej idzie opornie. Zwłaszcza że zmiany programów na nauczycielskich kierunkach studiów nie nadążają za reformami oświaty.
– Uczymy nauczycieli metod aktywizujących wszystkie zmysły ucznia – mówi Ewa Noga, trener Klanzy i pedagog w Społecznych Szkołach im. Klonowica w Lublinie, jedynej placówce, w której prowadzi przedmiot „komunikacja interpersonalna”. – Na moich zajęciach uczniowie od pierwszej klasy podstawówki do ostatniej gimnazjum uczą się jak skutecznie się uczyć i twórczo rozwiązywać problemy. Jak mówi, szkoła społeczna wprowadziła jej przedmiot bez wahania. W szkołach państwowych nowatorskie rozwiązania dłużej torują sobie drogę. To także jeden z powodów słabych wyników polskiej szkoły w raporcie OECD, publikowanym wczoraj w Rzeczpospolitej.
– Nie zauważyłem, żeby w szkole były jakieś szczególne rygory, normalnie nauczyciele wymagają dużo – mówi Grzegorz Truski, absolwent jednego z lubelskich techników. – Z całą pewnością jednak bez korepetycji trudno dostać się na jakiś prestiżowy kierunek studiów. Nawet języka angielskiego trudno nauczyć się w szkole, gdy tak jak u nas, co pół roku zmieniał się nauczyciel.