Grzywna, a nawet rok więzienia grozi działaczom AGROunii, którzy okupowali Lubelski Urząd Wojewódzki.
Było już po godzinie 15, kiedy policja zablokowała ulicę Spokojną. Tam znajduje się gmach Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Przed budynkiem ustawiły się oddziały policyjnej prewencji i ściągano kolejne. Niedługo potem policjanci zaczęli z LUW wyprowadzać rolników.
Kilka godzin wcześniej AGROunia pod wodzą Michała Kołodziejczaka zorganizowała przed budynkiem protest. Rolnicy chcieli natychmiastowych działań ze strony lubelskiego wojewody. Miał zatrzymać import ukraińskiego zboża, bo – jak mówili rolnicy – przez to polski gospodarz nie ma gdzie sprzedać swoich zbiorów, a ceny skupu są bardzo niskie.
Na tym nie się zakończyło. Kołodziejczak zapowiedział, że rolnicy nie wyjdą z LUW dopóki ich oczekiwania nie zostaną spełnione.
Lech Sprawka obiecał przekazać postulaty premierowi i ministrowi rolnictwa. Tłumaczył, że kwestia wstrzymania importu nie jest nawet w pełni w rękach polskiego rządu, bo to wręcz sprawa unijna. Apelował o zmianę formy protestu.
– Będę mniej skuteczny, kiedy będę miał w sekretariacie okupujących – mówił wojewoda i dodawał: – Pola do dalszych rozmów, wynikającego ze stanowiska przewodniczącego (Kołodziejczaka – red.) nie ma. Na terenie województwa mamy kolejny kryzys. Dla mnie to sytuacja absurdalna.
Po tych słowach zapadła decyzja, że do akcji wkracza policja. Tak zdecydował dyrektor generalny urzędu w porozumieniu z wojewodą.
Część rolników wychodziła sama. Wielu miało ręce podniesione do góry. Krzyczeli „hańba”. Niektórych policja wynosiła. Michał Kołodziejczak opuścił urząd na rękach policjantów.
– Zatrzymaliśmy 33 osoby. Zostali zwolnieni po przedstawieniu im zarzutów naruszenia miru i niestosowania się do poleceń policjantów. Obie te sprawy są wykroczeniami – mówi nam nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Rolnikom grozi teraz od kary grzywny po rok więzienia.
Kołodziejczak uważa zarzut dotyczący zakłócania miru za absurdalny. – Urząd Wojewódzki nie jest własnością wojewody, a AGROunia ma prawo do protestu. Udowodnimy to w sądzie – argumentuje i dodaje: – W ten sposób niszczona jest demokracja, wolność słowa, wolność zgromadzeń, knebluje się usta obywatelom, przeszkadza w podejmowaniu trudnych tematów.