Trwa proces dwóch recydywistów, oskarżonych o śmiertelne pobicie kolegi. Do zbrodni doszło w centrum Lublina. Wszyscy uczestnicy zajścia wcześniej pili alkohol
Tomek był spokojnym człowiekiem. Nie wdawał się w bójki. Nie słyszałam, żeby był z kimś w konflikcie. Tylko tego alkoholu nadużywał – przyznała wczoraj przed sądem siostra zmarłego Tomasza M.
Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna zginął z rąk swoich znajomych: Łukasza P. ps. „Łezka” oraz Krzysztofa Ż ps. „Kylo”.
– Rzuciłem się na Tomka. Mogłem wpaść w furię, ale nie pamiętam tego. Jak się dowiedziałem, że Tomek nie żyje, to pomyślałem, że głupio wyszło – tłumaczył podczas śledztwa Łukasz P.
Obaj oskarżeni od lat mają problemy z alkoholem. Ich ofiara to były partner ciotki Łukasza P. W marcu ubiegłego roku Łezka pił razem z Tomaszem W. w rejonie miasteczka akademickiego. Najpierw obok garaży przy ul. Weteranów. Później panowie przenieśli się na boisko I LO im. Staszica. Tam dołączyli do nich inni znajomi. Kylo i Tomasz M. znali się, bo obaj w tym samym czasie siedzieli w więzieniu. 44-latek miał później rozsiewać plotki na temat „okoliczności” pobytu Kyla za kratami.
Według śledczych, na tym tle między mężczyznami doszło do szarpaniny. Przed jednym z bloków przy ul. Sowińskiego „Kylo”, a potem „Łezka” mieli rzucić się na Tomasza M. Według śledczych, dotkliwie go pobili i zostawili na trawniku. Mężczyzna zmarł w szpitalu z powodu pęknięcia śledziony i krwotoku wewnętrznego. Jego oprawcy zostali szybko zatrzymani. Od początku wzajemnie obciążali się odpowiedzialnością.
Kiedy „Łezka” bił Tomasza M., występował już jako oskarżony w sprawie o zabójstwo. Chodzi o śmierć 43-latki na lubelskich Tatarach. Kobieta została wyrzucona przez balkon na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej. Łezka za pomoc w zbrodni został skazany na 2 lata więzienia. Teraz jemu i koledze grozi do 10 lat za kratami. Sprawa wróci na wokandę w styczniu. (jsz)