Lubelski sąd wznowił proces dotyczący pobicia uczestników marszu z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych. W tej sprawie oskarżonych jest pięć osób. Wszyscy, to młodzi mieszkańcy Lublina.
- Na poprzedniej rozprawie odtworzone zostało nagranie zajścia, ale oskarżeni byli na niej nieobecni - mówi sędzia Anna Folwarczna. - Chociaż wcześniej odmówili odpowiedzi na pytania, to muszą ustosunkować się do materiału dowodowego.
Rozprawę odroczono do 22 stycznia 2015 roku. Jeśli i tym razem oskarżeni nie pojawią się na Sali rozpraw, to zostaną tam doprowadzeni przez policję.
W sprawie odpowiada pięć osób. To 35-letni Krzysztof L., Mikołaj B. - filozof, Łukasz S. - bezrobotny spawacz, Tomasz P. - zaopatrzeniowiec i Miłosz W. - plastyk i student KUL. 1 marca ubiegłego roku bawili się w klubie Tektura. W centrum miasta odbywał się też marsz z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, organizowany przez Obóz Narodowo Radykalny. Po uroczystościach uczestnicy marszu ruszyli do baru. Do bójki doszło ok. godz. 23 w okolicy Ogrodu Saskiego.
Mikołaj B. wyjaśnił w prokuraturze, że tylko przechodził w pobliżu miejsca bójki. Miał przy sobie nunchaku, żeby "praktykować filozofię zen”. Znaleziony przy nim scyzoryk to pamiątka, kominiarka przydawała się na manifestacjach, a gaz miał chronić go przed dresiarzami. Później mężczyzna wyznał śledczym, że razem z kolegami poszedł w pobliże KUL. Tam czekał na wracających z baru sympatyków ONR. Uczestniczył w bójce, bo członkowie Obozu są "szkodliwi społecznie”. Finalnie Mikołaj B. wycofał się z tych zeznań. Łukasz Sz. przyznał się do udziału w bójce, ale nie z przyczyn ideologicznych.