Nielegalny dom pogrzebowy w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej już nie działa. Po naszym wczorajszym artykule sprawą pokątnego handlu zwłokami zajęła się policja. Pracownika centrum, który wprowadził przedsiębiorcę pogrzebowego do szpitala, dyscyplinarnie wyrzucono z pracy.
O dziwnej działalności Andrzeja Kaczmarczyka, właściciela firmy pogrzebowej, powiadomiła nas Czytelniczka. Mężczyzna proponował jej pieniądze za skorzystanie z jego usług podczas pochówku matki.
Prowadzenie nielegalnego domu pogrzebowego w Centrum Onkologii umożliwił
Kaczmarczykowi pomocnik laboratoryjno-sekcyjny zatrudniony w centrum, Ryszard K. Wczoraj został wyrzucony z pracy (miał etat i w centrum, i w Szpitalu Wojskowym). Główny zarzut to udostępnianie prosektorium do przechowywania zmarłych przywiezionych z innych szpitali.
– Ryszard K. zawiódł nasze zaufanie – mówi Zbigniew Kędzierski, dyrektor Szpitala Wojskowego. Sam twierdzi, że nie miał pojęcia o jego praktykach.
Przedsiębiorca pogrzebowy jest dobrze znany pracownikom Centrum Onkologii. Podobnie jak i jego córka, która równie swobodnie poruszała się po pomieszczeniach szpitalnych przeznaczonych wyłącznie dla personelu. Mężczyzna bez problemów brał klucze do prosektorium. Jak przyznają portierzy, wszyscy uznawali go za pracownika szpitala. – Zawsze elegancko się do zeszytu wpisywał – dodają.
– Nie znam ani Andrzeja Kaczmarczyka, ani Ryszarda K. – twierdzi Jan Kondratowicz-Kucewicz, dyrektor Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
• Nie wie pan, kogo zatrudnia?
– Ja mam tyle osób pod sobą, że trudno jest wszystkich spamiętać.
Wyjaśnień na temat nielegalnego domu pogrzebowego zażądał wczoraj od dyrektora Kondratowicza-Kucewicza marszałek województwa Henryk Makarewicz. Szef szpitala stanowczo zaprzeczył, by w prosektorium działał dom pogrzebowy. My jednak mamy zdjęcia, które mówią zupełnie co innego.
Kaczmarczyk świadczy usługi pogrzebowe od czternastu lat. Policja ustala, jak długo przedsiębiorca prowadził interesy w centrum. A także jaki był zakres jego działalności w Szpitalu Wojskowym, skąd od rodzin zmarłych podkupywał zwłoki. Policja wyjaśni także, czy nie doszło do profanacji zwłok, które wbrew obowiązującemu prawu przewożono ze szpitala do szpitala.