Zarząd Radia Lublin zaapelował do pracowników radia, by poddali się autolustracji. Ci, którzy urodzili się przed 10 maja 1972 roku mają dostarczyć do kadr zaświadczenia z IPN, że nie byli współpracownikami służb specjalnych w latach 1944-90.
Deckert dodaje, że to wyłącznie prośba, którą należy niezwłocznie spełnić. Zapytany, czy będzie karał nieposłusznych, na przykład zwolnieniem z pracy, odpowiada: - Ja nie gdybam.
Czesława Borowik, od lat związana z Radiem Lublin mówi, że choć jest chora, natychmiast pojedzie do IPN. Ale nie kryje rozgoryczenia sytuacją, w jakiej się znalazła.
- Kiedy prezes mnie zapytał, czy już złożyłam wniosek o autolustrację, poczułam się jak podejrzana i zapiekło mnie w sercu - opowiada Czesława Borowik, szefowa Studia Historii Mówionej w PR Lublin. - Tyle razy w życiu ryzykowałam w walce o wolność słowa, a dziś muszę się zlustrować. Wolałabym, by zrobili to za mnie inni.
Znana reportażystka Radia Lublin, Anna Kaczkowska także mówi, że podda się autolustracji. W 1981 roku została zwolniona z radia, do którego wróciła dopiero po 9 latach. Powód zwolnienia? Oficjalnie - niedostosowanie do dekretu o stanie wojennym. - Wyrzucili mnie dzień po rozmowie z oficerem SB Waldemarem D., który zaproponował mi współpracę. Odmówiłam mówiąc, że chyba mają wystarczająco dużo swoich ludzi w mediach. Przyznał mi rację, ale nie przeszkodziło mu to grozić mi - opowiada Anna Kaczkowska.
I dodaje: Myślę, że w mojej teczce nie będzie takich "rewelacji”, jak u Zyty Gilowskiej. Tym się nie martwię. Bardziej niepokoję się sytuacją w Radiu Lublin.
Obawy mogą okazać się uzasadnione, ponieważ nieoficjalnie mówi się, że pod znakiem zapytania stoi przyszłość niektórych redakcji radia, na przykład reportażu. - Zastanawiamy się, jak dostosować ich funkcje do naszych możliwości finansowych - wyjaśnia oględnie Deckert.