Policjanci, którym w środę w Dorohuczy chciałem zrobić zdjęcie, bo ich radiowóz stał w zatoczce autobusowej, na moment zakuli mnie w kajdanki - mówił nam Kamil Kołtun ze wsi Kobyle. Policjanci z patrolu przedstawiają inną wersję tego zdarzenia.
Czytaj też: Zakuli go w kajdanki, bo zrobił zdjęcie policyjnego radiowozu.
• Co wtedy zrobiliście?
Odparł, że dla siebie i że wolno mu to robić. Później oświadczył, że robi to na zlecenie znajomej dziennikarki. Nie zaprzeczyłem, że wolno mu robić zdjęcia, powiedziałem tylko, że kultura wymaga uprzedzić o tym.
Potwierdził przy tym, że robił zdjęcia telefonem w czasie jazdy. W radiowozie podał swoje dane, powiedział, że zdjęcia usuwa. Poproszony o dokumenty oświadczył, że ma je w samochodzie. Poszedł po nie. Wrócił rozmawiając przez telefon, prawdopodobnie z dyżurnym policji. Oświadczył, że nie pokaże dokumentów.
• Proponowaliście mu mandat?
Podjechaliśmy do jego auta. Stało w strefie zamieszkania, w miejscu do tego niewyznaczonym. Poprosiłem o prawo jazdy i dowód rejestracyjny - kierowca je przyniósł. Pouczyłem go, że sprawa zostanie skierowana do sądu grodzkiego. Oświadczył, że chce mandat.