Lubelscy policjanci najpierw oskarżali swojego komisariatu o czystki kadrowe i psucie atmosfery, teraz twierdzą, że im grożono.
Przypomnijmy: anonimowy list dostaliśmy w sobotę. Jego autorzy twierdzili, że nowy szef "czwórki”, Ryszard Szklarz, usuwa podwładnych, którzy mu nie pasują.
Krytykowali odwołanie Dariusza Grudy ze stanowiska zastępcy komendanta. Napisali też, że szef Komendy Miejskiej Policji chciał odwołać szefa Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego, Grzegorza Zarajczyka przenosząc go na stanowisko dyżurnego w VII Komisariacie Policji, ale po proteście załogi wycofał się z tej decyzji.
Sugerowali też, że po przeniesieniu z ciasnych pomieszczeń przy Lipowej do nowej siedziby przy Zana ich komisariat stał się łakomym kąskiem dla oficerów.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji (KWP) wyjaśniał, że zastępca komendanta stracił stanowisko, bo miał złe wyniki pracy, a Zarajczyk dostał propozycję awansu, której nie przyjął.
Wczoraj dostaliśmy kolejny anonim, w którym policjanci twierdzą, że rzecznik KWP im groził na jednej z odpraw służbowych.
- "Zagroził, że jeśli będziemy informować media o sytuacji w komisariacie, to on jest w stanie w ciągu godziny ustalić osobę, która przekazuje informacje i <
- Owszem, powiedziałem, że autora można ustalić w ciągu godziny, tylko po co - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP. - Skargi należy kierować do przełożonych, do związków zawodowych, do Komitetu Obrony Policjantów, a nawet z pominięciem drogi służbowej do komendanta wojewódzkiego. Listy do mediów nic nie dadzą, bo media problemów w policji nie rozwiążą, a poza tym takie anonimy są sprzeczne z etyką policjanta - dodaje.
(drs)