Rewolucja zacznie się już 17 lipca. Właśnie tego dnia każdy z ośmiu komisariatów wzmocnią nowi funkcjonariusze. Dziś służą jeszcze w sekcji patrolowo-interwencyjnej KMP. To jej dyżurny decyduje o tym, w którą część miasta trafią mundurowi. Raz są na Czechowie, innym razem na Czubach. Te wędrówki wkrótce się skończą, bo policjanci zostaną na stałe przypisani do poszczególnych komisariatów. Ale nie trafią tam za biurka, tylko pozostaną w służbie patrolowej.
- I będą poruszać się po jednym terenie. Dzięki temu z czasem doskonale poznają jego specyfikę - zauważa podinsp. Krzysztof Mirończuk, komendant Komisariatu IV Policji z ul. Lipowej.
- Właśnie po to są te zmiany. Jeżeli policja często musi interweniować u jakiejś rodziny, to funkcjonariusz, który już tam był, zna jej problemy - mówi Agnieszka Kwiatkowska, rzecznik lubelskiej policji. - Chodzi też o to, by komendant komisariatu poczuł się gospodarzem swojego terenu. I czuł, że ma ludzi, z którymi może pracować.
A ludzi brakuje. - Teraz mam pięciu funkcjonariuszy do patroli. Po zmianach będzie ich trzynastu - cieszy się komendant "czwórki”. Tam pracy jest dużo. W rejonie działania tego komisariatu znajduje się miasteczko akademickie UMCS i AR, campus Politechniki Lubelskiej i główne punkty przesiadkowe dla pasażerów komunikacji miejskiej. - Patroli ani nie ubędzie, ani nie przybędzie. Ale taki policjant będzie bardziej "nasz” - mówi pani Ewa, mieszkanka os. Słowackiego.
Nie wiadomo tylko, czy w ślad za policjantami do komisariatów trafi też część radiowozów używanych teraz przez komendę miejską. - Rozważamy takie przesunięcia w przypadku komisariatów, które zostaną najbardziej wzmocnione etatami - mówi Kwiatkowska.
Od 17 lipca sześciu innych policjantów z sekcji patrolowo-interwencyjnej KMP zacznie pracę jako przewodnicy psów. Komenda przymierza się do zakupu dodatkowych owczarków niemieckich.