Prokuratura postawiła zarzut policjantowi z drogówki w Świdniku udostępnienia samochodu pijanej znajomej. Mężczyzna również był pijany. W samochodzie jechał jako pasażer. Wpadli, bo auto uderzyło w drzewo.
O sprawie poinformowała Gazeta Wyborcza. W sobotę, około godziny 23-ciej na ul. Droga Męczenników Majdanka W Lublinie renault laguna wjechał w drzewo. Huk usłyszał kierowca samochodu, który jechał z przeciwnej strony i kilka minut wcześniej mijał się z renaultem. Zawrócił na miejsce kolizji. Chciał pomóc poszkodowanym, zadzwonił też po policję.
Renault leżał na boku od strony kierowcy. Kierowca zauważył, że przez okno od strony pasażera wydostał się z samochodu mężczyzna, który potem pomógł wyjść kobiecie. Okazało się, że obydwoje nie chcieli żadnej pomocy. Odeszli chodnikiem od samochodu.
Po chwili pojawił się patrol policji. Kierowca pokazał funkcjonariuszom parę, która szła chodnikiem. Obydwoje mówili policjantom, że znaleźli się tu przypadkowo i z samochodem nie mają nic wspólnego. Zostali zatrzymani. Mężczyzna miał 1,5 promila alkoholu w organizmie, kobieta 2,3 promila.
Ireneusz cz., policjant drogówki ze Świdnika i Joanna Ł. do poniedziałku trzeźwieli w izbie zatrzymań. W tym czasie prokuratura przesłuchiwała świadków. Biegły ocenił też obrażenia u obydwojga poszkodowanych. Według niego obrażenia kobiety wskazują, że siedziała na miejcu kierowcy.
W poniedziałek Joanna Ł. usłyszała zarzut kierowania samochodem po pijanemu. Kobieta na przesłuchaniu zasłaniała się brakiem pamięci. Policjant podejrzany jest o pomocnictwo: miał ułatwić kobiecie prowadzenie samochodu po pijanemu, udostępnił jej swoje auto.
Prokuratura kazała wpłacić obydwojgu podejrzanym po pięć tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Policjanta zawiesiła w czynnościach służbowych.