– Byłem w emocjach, dlatego być może, że kogoś skrzyczałem czy nawet wyzwałem – przyznaje Jerzy Zwoliński, burmistrz Lubartowa, który w nocy z poniedziałku na wtorek pojawił się poobijany
w izbie przyjęć lubartowskiego szpitala.
O nocnej wizycie burmistrza w izbie przyjęć mówił wczoraj cały Lubartów. Skąd te emocje? Relacja burmistrza: – Zostałem napadnięty i pobity – mówi burmistrz Zwoliński.
– W poniedziałek ok. godz. 23 wracałem z pracy. W okolicy domu ktoś mnie przewrócił i kopnął w lewy bok. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem się asekurować. Uderzyłem twarzą w trotuar. Poobijany poszedłem na izbę przyjęć. Policji nie wzywałem, bo nic
na temat sprawcy nie mogę powiedzieć – kończy relację. Burmistrz nie odpowiedział na pytanie czy był nietrzeźwy.
Pielęgniarka z izby przyjęć zadzwoniła na policję. – Mówiła, że burmistrz twierdzi, iż został pobity – mówi Dionizy Kuchta, komendant powiatowy policji w Lubartowie. – Funkcjonariuszom, którzy się tam udali powiedział, że nie będzie zgłaszał pobicia.
Burmistrz Zwoliński twierdzi, że to już trzeci przypadek, kiedy został napadnięty.