Najszybciej do akcji ruszyli urzędnicy w Puławach. – Już wczoraj kontaktowaliśmy się z większością komitetów wyborczych – mówi Jacek Barbaś z puławskiej Straży Miejskiej. – Przede wszystkim upominaliśmy tych, których plakaty wiszą w niedozwolonych miejscach. Muszą zniknąć natychmiast.
Bo na uprzątnięcie wszystkich innych reklam partie mają 30 dni. – Mogą to zrobić same, mogą też zwrócić się do naszego przedsiębiorstwa oczyszczania o pomoc w zrobieniu porządku – tłumaczy Mariusz Świrk z Urzędu Miasta w Łęcznej.
– A jeśli do końca wyznaczonego terminu komitety nie posprzątają swoich plakatów, wtedy my zrobimy to za nie – wyjaśnia Tomasz Rakowski, rzecznik prezydenta Lublina. – Ale wtedy obciążymy partie kosztami.
Według Rakowskiego, w ostatnich latach miasto bardzo często musiało samo sprzątać brudy kampanii. – Spodziewam się, że tym razem może być podobnie.
Tym bardziej że nigdy wcześniej na ulicach nie wisiało tyle reklam wyborczych. – Szacuję, że może być ich nawet o połowę więcej niż w poprzednich wyborach – mówi Jacek Barbaś. – Na niektórych ścianach wisi po kilka warstw plakatów. A przecież to wszystko musi zniknąć – przekonuje Mariusz Świrk.
Jego zdaniem, sprzątanie może potrwać znacznie dłużej niż po zeszłorocznych wyborach do europarlamentu. – W Łęcznej plakaty zniknęły wtedy bardzo szybko. Teraz chyba tak nie będzie.
– A u nas powinno pójść sprawnie – mówi z kolei Artur Soboń, rzecznik Urzędu Miasta w Świdniku. – Po poprzednich kampaniach komitety sprzątały reklamy w miarę szybko. Liczę, że teraz też wezmą się do roboty.
Szybkie sprzątnięcie wyborczych brudów jest tym bardziej istotne, że zaczyna się jesień. – A razem z nią silne wiatry i opady – zauważa Barbaś. – Aż strach myśleć, co się będzie działo, jak te wszystkie śmieci zaczną walać się po ulicach.•