W sobotę Muzeum Wsi Lubelskiej przeniosło w czasie na przedwojenną prowincję. Przy świetle lampionów, w rytm szlagierów, wirowały setki osób na pierwszej w tym sezonie potańcówce.
- Uwielbiam atmosferę dawnych lat, czuję się znów młoda i piękna. Brakuje jedynie długiego blond warkocza z kokardą. Dawniej wraz z mężem chodziliśmy na "dechy", to była taka zabawa podmiejska we wsi pod Lublinem. Tam się też poznaliśmy. Co to były za czasy! Dziś nadal wspaniale mi się tańczy z szanownym małżonkiem walca czy polkę- mówi pani Teresa.
Na parkiecie królowały wywijasy, obertasy, tanga, mazurki, walczyki i polki. Karczma Kocanka serwowała lemoniadę i frykasy. Gościom przygrywała Kapela z Wojciechowa, która zbierała brawa po każdym utworze. Szlagiery miejskiego folkloru jak i piosenki z przedwojennych filmów i rewii bawiły starszych i młodszych.
- Dziadzio dziś zaprosił mnie na randkę, nie mogłam odmówić. Szykowałam się do niej cały tydzień. Mama zrobiła mi włos, tata kupił sukienkę. Fajnie się kiedyś bawili moi dziadkowie. Myślę, że jak będę już duża, to będę chodziła na takie potańcówki z moim przyszłym mężem- przyznaje 10-letnia Amelia.
Oprócz dobrej zabawy na uczestników czekał specjalny kącik, w którym można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie w wyjątkowym klimacie przedwojennej Polski.
Bilety na potańcówkę kosztowały 30 zł.