Pożar szpitala w Lublinie. Spalił się budynek na terenie Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Dermatologii Dziecięcej na rogu ulic Radziwiłłowskiej i 3 Maja.
14:20 ZTM zapowiada, że autobusy pojadą przez centrum objazdami. Część pojedzie przez ul. Leszczyńskiego, część przez Wodopojną. Szczegóły objazdów wkrótce.
Ogień pojawił się w bloku B, w części magazynowej. Ewakuwaono pacjentów z sąsiedniego bloku A, gdzie znajduje się dermatologiczna izba przyjęć oraz oddziały: męski, kobiecy i dziecięcy. Ewakuowani zabrali ze sobą tylko te rzeczy, które zdążyli.
- Sytuacja nie wygląda dobrze. Mamy niepotwierdzone informacje o pięciu strażakach zabranych przez pogotowie. W tej chwili na miejscu pracuje 17 zastępów. Próbujemy ochronić przed ogniem, pozostałą część kliniki. Akcja może potrwać kilka godzin - tłumaczy Michał Badach, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Strażacy rozcięli dach płonącego budynku i próbują uniemożliwić przedostanie się ognia do części szpitalnej. Następnym etapem jest zrywanie dachu.
Po półgodzinnej akcji zasłabł jeden ze strażaków, biorących udział w gaszeniu budynku. Przeniesiono go na noszach do karetki.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną pożaru był palnik, który leżał na dachu. Robotnicy mogli zostawić go, kiedy kładli papę. Według relacji świadków policjanci zabrali robotników, którzy pracowali na dachu budynku.
W mieście powstały ogromne korki. Skręt z 3 Maja w ul. Radziwiłłowską jest niemożliwy. Kierowcy powinni omijać centrum miasta. Około 13.30 strażacy zamknęli ulicę 3 Maja.
Jak mówią strażacy, skrzydło kliniki, w którym wybuchł pożar, spaliło się doszczętnie. Tymczasem do szpitala trafili kolejni strażacy, którzy zasłabli w czasie akcji. Strażacy gaszą pożar tylko z wysięgników.