Przetrwał dwa zabory i dwie wojny światowe, był na pl. Hitlera i na pl. Stalina, oglądał dorożki, czołgi i trolejbusy, był świadkiem okrucieństw i niezliczonych pocałunków mieszkańców umawiających się pod nim na randki. Baobab, będący jednym z symboli miasta, ma zniknąć dziś z pl. Litewskiego
Wiek Baobabu szacowany jest na 120 lat, a nawet 150 lat. Topola czarna została posadzona najprawdopodobniej w czasie, gdy Lublin był pod rosyjskim zaborem.
– Miała być duchowym wsparciem między innymi dla czarnych procesji kobiet protestujących biernie przeciwko systemowym represjom zaborcy i akcjom rusyfikacyjnym po stłumieniu powstania styczniowego – pisze w liście otwartym Euzebiusz Maj, emerytowany pracownik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
Po odejściu Rosjan miasto zajęli Austriacy, a topola stała niewzruszona. Przez 11 dni nieopodal drzewa urzędował w 1918 r. Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej mający swą siedzibę w pobliskim Pałacu Lubomirskich (dziś mieści się tu Wydział Politologii UMCS). Topola była świadkiem rozbiórki cerkwi, będącej dla cieszących się z niepodległości Polaków symbolem dominacji znienawidzonego zaborcy.
Drzewo przetrwało też okrutną zawieruchę II wojny światowej. Było świadkiem tego, jak na kamienicę po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia spadła niemiecka bomba, zabijając najbardziej znanego z lubelskich poetów, Józefa Czechowicza (na zdjęciu powyżej). Czy chciał, czy nie chciał, przestrzeń wokół niego nosiła nazwę Adolf Hitler Platz. Tu, gdzie dziś jest fontanna, był wówczas zbiornik przeciwpożarowy.
Po wojnie topola – nie ruszając się z miejsca – trafiła na pl. Józefa Stalina. A tuż obok stanął pomnik żołnierza radzieckiego trzymającego w ręce sztandar. W takim towarzystwie drzewo spędziło kilkadziesiąt lat. W 1990 roku pomnik rozebrano, a kilka lat później w tym samym miejscu, w atmosferze dalekiej od zgody, postawiono pomnik Józefa Piłsudskiego. Zmieniały się nazwy, pomniki, a topola stała.
Z biegiem lat w świadomości mieszkańców topola coraz rzadziej była zwykłą topolą. Coraz powszechniej mówiono na nią „Baobab”. Był punktem spotkań w czasach, gdy nie było telefonów komórkowych i nie dało się uprzedzić kogoś o spóźnieniu.
Dziewięć lat temu odkryto, że podczas prac ziemnych przecięto mu część korzeni. Uszkodzony i otoczony brukiem Baobab stawał się coraz słabszy, coraz więcej miał suchych gałęzi. Mimo to wszelkie wzmianki o tym, że kiedyś zabraknie go na placu wydawały się czymś niesamowicie odległym. Aż do dziś.
Był również naszym sąsiadem.