Z Bramy Krakowskiej zdjęto już część rusztowań. Wzmocniona została dolna część zabytku. Stare cegły, które w wielu miejscach zaczęły wręcz rozsypywać się na proszek, zostały wzmocnione. Solidne są też łączące je spoiny.
Nie wszystkim jednak odświeżona brama się podoba. – Te podpory na dole są za jasne. Wcześniej wyglądały jak zbudowane z kamieni. Teraz przypominają mur z pustaków – krzywi się student, który umówił się tu ze swoją dziewczyną.
Podpory, o których wspomina, fachowo nazywają się przyporami. – Być może te kamienie są cięte zbyt regularnie, może wykonawca poszedł troszkę na łatwiznę. Na razie jeszcze nie odebraliśmy formalnie robót – mówi Grażyna Jakimińska, kierowniczka muzeum, które jest gospodarzem bramy.
Ale nie wie jak naprawdę podpory powinny wyglądać. Nie ma starych rysunków, na których można by się wzorować. – Na jednej z rycin przypór nie ma wcale, na innych są otynkowane. Tynki zostały skute 40 lat temu, a wtedy kamień układano według ówczesnej sztuki budowlanej, a nie konserwatorskiej – zastrzega Jakimińska.
Zbyt jasne, zdaniem niektórych, mury jeszcze pociemnieją. Gdy tylko pozwoli na to temperatura, ściany zostaną dokładnie umyte i nasączone specjalistycznym preparatem. – Makijaż dopiero przed nami – mówi Zygmunt Nasalski, dyrektor Muzeum Lubelskiego. – Zresztą, gdy otwierano po remoncie Kaplicę Sykstyńską, zdecydowana większość zwiedzających też była zszokowana jasnością barw.
Na tym nie koniec remontu – w przyszłym roku robotnicy zajmą się najwyższą, ośmioboczną częścią zabytku. Odnowione zostanie pokrycie kopuły, na iglicę powróci też królewski monogram. Został zdjęty latem, na bramę powróci jego replika. Oryginał jest tak skorodowany, że nie przetrwałby dłużej niż 5 lat. Zaplanowane na przyszły rok prace będą kosztować ok. 300 tys. zł. Sponsor już jest.