Ukończenie lubelskiego Uniwersytetu Medycznego praktycznie gwarantuje pracę. - I to pod każdą szerokością geograficzną - cieszy się rektor uczelni. Niestety, nie wszyscy absolwenci uczelni z naszego regionu mają taki komfort.
Ale WUP wziął też pod lupę poszczególne uczelnie z Lubelszczyzny. Urzędnicy sprawdzili, ilu absolwentów, którzy kończyli studia w 2007 r., było bez pracy rok później. - Dane dotyczą osób, które zarejestrowały się w urzędach pracy - podkreśla Urszula Żolińska z WUP.
Z raportu wynika, że największe kłopoty z zatrudnieniem mają studenci Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Zamościu. Po roku bez zajęcia pozostawało 14 proc. absolwentów rocznika 2007. - Trudno powiedzieć, dlaczego tak się dzieje - nie kryje zaskoczenia Ewa Lipczyńska, kanclerz WSHE. - Z różnych źródeł mamy sygnały, że nasi absolwenci nie mają problemów ze znalezieniem pracy. A tu takie dane… Na pewno przeanalizujemy ten raport.
Największe publiczne uczelnie z regionu są w połowie stawki. Po roku zatrudnienia nie znalazło 8,1 proc. absolwentów Politechniki Lubelskiej, 6,8 proc. KUL i 6,6 proc. UMCS.
Najłatwiej znaleźć pracę po studiach na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Ma z tym problem zaledwie 0,8 proc. osób z dyplomem tej uczelni.
- Absolwenci UM, a zwłaszcza lekarze, stomatolodzy, farmaceuci i pielęgniarki znajdują zatrudnienie nie tylko w kraju, lecz także pod każdą szerokością geograficzną, gdzie pracodawcy nie patrzą na średnią ocen i nie oglądają legitymacji partyjnych - podkreśla prof. Andrzej Książek, rektor UM. - Tam obowiązuje zasada: pokaż bracie, co potrafisz.