1 lipca możesz kupić prąd od kogo chcesz. Ale nawet jeśli nawet wybierzesz najtańszego dostawcę energii to i tak Twoja kieszeń tego nie poczuje. Przynajmniej w tym roku.
Halina Bownik-Trymucha z Urzędu Regulacji Energetyki w Warszawie, zachwala zmiany: - Klienci mogą tylko zyskać. Będą mogli kupić tańszą energię od wybranego sprzedawcy.
Tym samym miałby zostać złamany lokalny monopol, co doprowadziłoby do wzrostu konkurencyjności firm i kolejnych obniżek cen.
Jednak po zmianie dostawcy energii portfele nam nie spęcznieją. Prąd kupiony od firmy spoza regionu popłynie do naszych gniazdek dotychczasową siecią i zapłacimy za to dotychczasowemu dostawcy energii.
- W najpopularniejszej u nas stawce dla gospodarstw domowych G 11, koszt energii wynosi 39 procent, a dystrybucji 61 procent (wyliczenia bez abonamentu i stałej opłaty dystrybucyjnej - red.) - informuje Dorota Szkodziak, rzecznik prasowa Lubzelu.
Obecne ceny energii zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki obowiązują do końca grudnia. Być może konkurujące ze sobą firmy obniżą taryfy w przyszłym roku. Z drugiej strony ceny prądu mogą rosnąć, bo w związku z rozwojem gospodarki rośnie zapotrzebowanie na energię. Halina Bownik-Trymucha uważa jednak, że zmniejszą się opłaty za dostawy energii.
- Obniżą się w związku z planowanym na początek przyszłego roku rozwiązaniem długoterminowych kontraktów z elektrowniami - przewiduje. (MB)
ramka