Wraz z odejściem Bearty Szydło z funkcji szefowej rządu ze stanowiskami żegnają się wszyscy ministrowie i wiceministrowie. Dymisję muszą złożyć także wojewodowie i ich zastępcy.
O rezygnacji z kierowania rządem Beata Szydło poinformowała w czwartek wieczorem. W piątek jej dymisję przyjął prezydent Andrzej Duda i desygnował na jej następcę Mateusza Morawieckiego.
Zgodnie z art. 38. Ustawy o Radzie Ministrów oznacza to, że wraz rządem do dymisji muszą podać się wszyscy sekretarze i podsekretarze stanu w ministerstwach oraz wojewodowie i wicewojewodowie.
– Przepisy w tej kwestii są jednoznaczne – przyznaje Radosław Brzózka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego. – Traktujemy to jako formalne wypełnienie tych przepisów. Akt rezygnacji wojewody Przemysława Czarnka i wicewojewody Roberta Gmitruczuka zostanie złożony z datą 8 grudnia, co nie zmieni jednak niczego w ich bieżącej pracy.
Z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienia za rządów koalicji PO-PSL w roku 2014, gdy z funkcji premiera zrezygnował Donald Tusk. Wówczas dymisje złożyli ówczesny wojewoda Wojciech Wilk (PO) i Marian Starownik (PSL). Obaj jednak ostatecznie stanowisk nie stracili.
– Jeśli ktoś stwierdzi, że jestem złym wojewodą i się do tego nie nadaję, to po prostu zostanę byłym wojewodą. Z punktu widzenia mojego życia rodzinnego i zawodowego nie ma to najmniejszego znaczenia. Nie stawiałem na karierę polityczną jako podstawę mojego funkcjonowania w życiu – mówił wojewoda Przemysław Czarnek podczas czwartkowego wideoczata w redakcji Dziennika Wschodniego. Dodał jednak, że jeśli w takiej sytuacji władze PiS widziałyby go w innej roli, pozostanie do ich dyspozycji. Mówi się, że niezależnie od dalszego zasiadania w fotelu wojewody, Czarnek może wystartować w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Jest on wymieniany jako jeden z trzech potencjalnych kandydatów w wyborach na prezydenta Lublina, choć większe szanse pod tym względem wydają się mieć jednak posłowie Artur Soboń i Sylwester Tułajew. Ostatnio pojawiły się głosy o jego możliwej kandydaturze do walki o prezydenturę w Zamościu.
Wracając do dymisji szefowej rządu, wraz z nią ze stanowiskami formalnie muszą pożegnać się przedstawiciele kierownictw wszystkich ministerstw. Na razie nie wiadomo, ilu z nich zachowa pełnione funkcje w rządzie Mateusza Morawieckiego.
W tym gronie są m.in. dwaj posłowie PiS z naszego regionu. Mowa o sekretarzu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Krzysztof Michałkiewicz oraz zajmujący to samo stanowisku w resorcie sportu i turystyki Jarosław Stawiarski.
– Nie mam ani dobrych, ani złych przeczuć. Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał, ale jak każą odejść, to odejdę – mówi nam Stawiarski.
Z Krzysztofem Michałkiewiczem nie udało nam się skontaktować.
Wideo: TVN 24 / x-news