"Prezydent Andrzej Pruszkowski zamroził 700 tys. zł” - kilkunastometrowy napis o takiej treści pojawił się w środę wieczorem na placu Litewskim, w miejscu dawnego lodowiska. Kilka godzin później służby miejskie zamazały malunek.
Autorzy pojawili się na placu w środę o godz. 21. Najpierw namalowali białą farbą prostokąt, dokładnie odpowiadający wymiarom stojącego tam wcześniej lodowiska. Potem w środku umieścili ogromny napis. - Zaczynaliśmy pisać od końca, żeby nazwisko prezydenta pojawiło się jako ostatnie słowo - wyjaśnia Szympans. - Dzięki temu wokół nas gromadził się coraz większy tłum gapiów zaciekawionych naszą twórczością. Na koniec grupa była już naprawdę spora.
- Wyczyszczeniem placu zajęły się miejskie służby - mówi Mirosław Kalinowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
Ratusz twierdzi, że cała impreza była nielegalna. - Na kilka godzin przed jej rozpoczęciem organizatorzy przynieśli tylko do urzędu informację o tym, że zamierzają przeprowadzić happening - wyjaśnia Kalinowski. - Tyle że nie dostali na to zgody. Nie mogli dostać, bo w takich przypadkach powinni do nas wystąpić najpóźniej trzy dni przed planowanym zdarzeniem.
Mimo to, autorzy napisu mogą spać spokojnie. - W obecnej chwili prawdopodobieństwo zastosowania sankcji wobec organizatorów wydaje mi się niewielkie - mówi Kalinowski. - Mam wrażenie, że szkodliwość społeczna tego przedsięwzięcia nie jest duża.
- Planujemy więcej podobnych akcji - ujawnia "Szympans”. - To dopiero początek kampanii wyborczej. Zamierzamy przypomnieć ludziom wszelkie głupie decyzje, które zostały podjęte w naszym mieście w ostatnich latach.