Najpoważniejsze sprawy, które toczą się przed Sądem Okręgowym w Lublinie, utknęły w miejscu, bo biegli odmówili wykonania specjalistycznych ekspertyz. W sądzie można usłyszeć, że niektórych może za to spotkać nawet skreślenie z listy biegłych.
Biegli twierdzą, nie chcą podejmować się wydawania opinii, bo sądy coraz dłużej zalegają im z zapłaceniem za wcześniejsze zlecenia. Niektórzy na pieniądze czekają od początku lata. Tymczasem urząd skarbowy wymaga, żeby odprowadzali podatek
z chwilą wystawienia rachunku.
Biegli każą sądom przyrzekać na piśmie, że będą mieć zapłacone za opinie. Do wydziału IV SO w Lublinie, w którym rozpatrywane są najpoważniejsze sprawy karne, dotarły pisma od biegłych, którzy odmówili wykonania kolejnych zleceń.
– Rozumiemy biegłych, ale musimy dbać o sprawność postępowania – mówi J. Matras. – Najpierw kierownictwo sądu będzie z nimi negocjować, potem szukać innych biegłych, którzy zgodzą się wziąć zlecenie. Listy biegłych ustalane są co dwa lata. Biegli, którzy odmawiają współpracy z sądem, muszą się też liczyć z tym, że mogą nie znaleźć się na nowych listach.
Sąd nie płacił biegłym regularnie w połowie lat 90., potem zaległości uregulował i pieniądze wypłacał na bieżąco. Bycie biegłym jest bardzo intratnym zajęciem. Za opinię można dostać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.