Senator Andrzej Stanisławek złamał prawo rozsyłając swoim pacjentom listy z informacją o swoim starcie w wyborach – stwierdził Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
Prof. Andrzej Stanisławek to ceniony lubelski onkolog. Jesienią 2015 r. wystartował w wyborach z poparciem Prawa i Sprawiedliwości i zdobył mandat senatora. Przygodę z polityką rozpoczął półtora roku wcześniej, kiedy kandydował do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca na liście Polski Razem Jarosława Gowina. Ze swojego prywatnego gabinetu rozesłał wtedy do swoich pacjentów listy z ulotką wyborczą i informacją o tym, co będzie robił jako eurodeputowany.
O tę sprawę pytaliśmy go, gdy był gościem przedwyborczego czata w naszej redakcji. Prof. Stanisławek tłumaczył, że pacjenci pytali go, czy po zdobyciu mandatu dalej będzie leczył. – Chciałem zapewnić ich, że nie zrezygnuję z praktyki – wyjaśniał dodając, że dołożył wszelkich starań, by upewnić się, że nie było to działanie niezgodne z prawem.
Jeden z takich listów trafił do Jakuba Osiny, ówczesnego radnego miejskiego ze Świdnika, a dziś członka zarządu powiatu świdnickiego, który o sprawie poinformował Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Po dwóch latach GIODO wydał decyzję. Stwierdza w niej, że nie ma podstaw do podjęcia jakichkolwiek działań, ale przyznaje, że polityk złamał prawo.
W piśmie czytamy m.in., że w tym przypadku dane osobowe pacjenta zostały wykorzystane w innym celu niż ten, dla którego zostały zebrane. Inspektor podkreśla, że są one objęte tajemnicą lekarską. Nie ma też wątpliwości, że prof. Stanisławek naruszył przepisy o ochronie danych osobowych.
Jakub Osina nie kryje satysfakcji z decyzji GIODO. – Nie po to chodzimy do lekarza, żeby stać się celem agitacji wyborczej. Osoby publiczne powinny zdawać sobie sprawę z tego, że przestrzeganie prawa jest bardzo ważne – komentuje.
– Na pewno wysłanie tych listów okazało się pewną niezręcznością, ale nie chcę tego komentować. Mogę tylko powiedzieć, że to, co napisałem na ulotce było prawdą. Co prawda nie dostałem się do Parlamentu Europejskiego, ale zostałem senatorem i funkcję tę pełnię społecznie nadal przyjmując pacjentów – mówi nam prof. Stanisławek.