Lubelska prokuratura domaga się uchylenia immunitetu Andrzejowi K., sędziemu sądu administracyjnego.
Prokuratura nie może postawić Andrzejowi K. zarzutów zanim nie zezwoli na to sąd dyscyplinarny przy Naczelnym Sądzie Dyscyplinarnym. Rozprawa już w poniedziałek.
- Zarzuty dotyczą działalności zawodowej Andrzeja K., kiedy był adwokatem - mówi Ewa Piotrowska, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. - Chodzi o utrudnianie postępowania dotyczącego wykonania kary wobec jednego ze skazanych, próbę wpływania na rozstrzygnięcie sądu.
Andrzej K. do niedawna był wziętym adwokatem. Często bronił członków zorganizowanych grup przestępczych. Przed ponad rokiem został asesorem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Lecz jego przeszłość położyła się cieniem na .... karierze. Byłego mecenasa obciążył Mariusz P., członek gangu Zbigniewa J. ps. Dziuniek, jednej z największych lubelskich grup przestępczych. Gdy uzyskał status światka koronnego, opowiedział prokuratorom o nieetycznym zachowaniu adwokata.
Z zeznań Mariusza P. wynika, że w 1999 r., kiedy otrzymał wezwanie do odsiedzenia reszty kary z pięcioletniego wyroku, poszedł po poradę do kancelarii mecenasa Andrzeja K. Bronił on wcześniej jego kolegów z gangu. Świadek korony stwierdził, że mecenas miał wprost poradzić mu, żeby "załatwił” sobie zaświadczenie o zatrudnieniu oraz od lekarza, najlepiej neurologa bądź psychiatry.
- On wiedział, że nigdzie nie jestem zatrudniony - zeznał Mariusz P.
Świadek koronny postarał się o dokumenty. Kolega pomógł mu załatwić fałszywe zaświadczenie o zatrudnieniu w zakładzie blacharskim pod Krasnymstawem. Lekarz ze szpitala wojskowego "znalazł” u niego "zespół nerwicowy”. (Śledztwo przeciwko doktorowi prowadzi prokuratura wojskowa.)
Adwokat przyniesione przez Mariusza P. dokumenty dołączył do swego wniosku o odroczenia wykonania mu kary. Sąd Okręgowy w Lublinie przesunął termin stawienia się w więzieniu o pół roku. Nie uwzględnił zaś wniosku adwokata o warunkowe zwolnienie z odbycia reszty kary.