Kilkaset osób przyłączyło się do internetowego protestu przeciw nazwaniu placu przy Centrum Kultury imieniem Lecha Kaczyńskiego. Coraz więcej osób odwiedza ten profil.
"To jest żałosne. Jeszcze trochę i będą chcieli żeby Lecha Kaczyńskiego ogłosili świętym”, "niby nie mówi się źle o zmarłych, ale czy to oznacza, że należy dorabiać do ich życia legendę?” – m.in. takie głosy pojawiają się w dyskusji. Ktoś proponuje, by "kolekcjonować systematycznie tabliczki z nową nazwą”.
Ale padają i głosy przeciwne: "Bawi mnie wasze zacietrzewienie osobą śp. prezydenta. Polityk jak polityk, niewiele dobrego zrobił, zrobił trochę złego. Proszę o jakieś konkretne argumenty. Dlaczego TAK BARDZO przeszkadza Wam, nazwanie czegoś tam nazwiskiem śp. prezydenta. I dlaczego uważacie, że najlepszą formą buntu przeciw temu jest 'lubienieto' na fejsbuku. Bo taka internetowa forma jest chyba najbardziej bezproduktywna i żenująca.:-) Idźcie się przywiązać pod Ratuszem, skoro tak bardzo Wam zależy”.
– Facebook jest portalem społecznościowym, można na nim zakładać wiele różnych grup, profili, wygłaszać różne poglądy i ja to szanuję. Tyle mojego komentarza – mówi Sylwester Tułajew, przewodniczący klubu PiS w lubelskiej Radzie Miasta. – Oczywiście uważam, że decyzja, która zapadła na ostatniej sesji Rady Miasta jest dobra i słuszna.
Plac obok Centrum Kultury, który ma nosić imię Lecha Kaczyńskiego teraz ma jeszcze starą nazwę: pl. Dzieci z Pahiatua. Otrzymał ją w 2006 r. Dzieci z Pahiatua to ponad 700 sierot po zesłańcach syberyjskich, które przez ZSRR i Persję dotarły do Nowej Zelandii.
Na ostatniej sesji Rada Miasta zdecydowała, że Dzieci z Pahiatua będą patronować jedynie małemu fragmentowi placu koło pomnika Matki Sybiraczki, który został zdegradowany do miana "skweru”, zaś reszta placu będzie poświęcona zmarłemu prezydentowi.
Uchwała uprawomocni się po upływie dwóch tygodni od jej publikacji w Dzienniku Urzędowym Województwa Lubelskiego. Na razie jeszcze się tam nie ukazała.