O ok. 14 tys. zł nagrody jubileuszowej walczy w sądzie pracy Andrzej Pruszkowski, zastępca prezesa miejskiego TBS "Nowy Dom” i radny wojewódzki (PiS). Nagrody odmówili mu przedstawiciele prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka (PO).
– Sąd już raz potwierdził, że nie ma merytorycznych podstaw, żebym nagrody nie dostał. Spółka naraża się na zapłatę odsetek – komentuje Pruszkowski. Tłumaczy, że nagroda była zapisana w budżecie "Nowego Domu” na 2012 rok.
– Po przeanalizowaniu dokumentów określających zasady wynagrodzenia zarządu spółki, doszliśmy do wniosku, że nie ma przepisu obligującego do wypłacenia panu Pruszkowskiemu nagrody jubileuszowej – tłumaczy Anna Adamowicz-Kielin, przewodnicząca rady nadzorczej "Nowego Domu”. Dodaje, że rada musi bardzo dokładnie przyglądać się wydatkom ponoszonym przez firmę.
Pruszkowski: – Nie rozumiem tej sytuacji. Odbieram ją jako kontynuację nękania.
O jakie nękanie chodzi? W zeszłym roku zgodnie z decyzją prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, rada nadzorcza "Nowego Domu” chciała obniżyć wynagrodzenia członkom zarządu firmy. W tym Pruszkowskiemu – z 14,4 tys. zł na 7,2 tys. zł.
Zdenerwowany Pruszkowski opowiedział dziennikarzom, że padł ofiarę zemsty, bo nie przystał do "pewnego projektu politycznego”. Wyliczał: nie dostał nagrody rocznej za 2011 r., nie otrzymał nagrody jubileuszowej za 25 lat pracy, miał mieć obciętą pensję i odebrane inne świadczenia. Natomiast nagrodą za udział w "projekcie” miał być fotel szefa "Nowego Domu” i 22 tys. zł pensji. Z wypowiedzi wynikało, że kusiła go i straszyła osoba z otoczenia prezydenta Lublina. Żuk nazwał to pomówieniami. Sprawę bada prokuratura.