Sprawa odwołania Andrzeja Pruszkowskiego (PiS) ze stanowiska dyrektora Agencji Nieruchomości Rolnych w Lublinie trafi do sądu.
- Wojewódzki Sąd Administracyjny rozstrzygnie, czy sejmik odwołując pana Pruszkowskiego, postąpił zgodnie z prawem - tłumaczy Jacek Czerniak, przewodniczący sejmiku.
Radni odwołali Pruszkowskiego w kwietniu. Ale wojewoda Genowefa Tokarska stwierdziła, że ta uchwała była niezgodna z prawem. Wnioskował o to sam Pruszkowski. - Nie było do niej uzasadnienia, a powinno być - mówi były prezydent Lublina i na dowód przywołuje m.in. wyrok NSA z 2005 r. w podobnej sprawie.
Tokarska przyznała rację byłemu prezydentowi Lublina i wystąpiła do sejmiku ze skargą.
Radni mieli dwa wyjścia. Radni mogli uznać skargę za zasadną i uzupełnić uchwałę o motywy, jakimi się kierowali, podejmując decyzję o Pruszkowskim. Ale mogli też nie zgodzić się ze zdaniem wojewody i stwierdzić, że uzasadnienie nie było potrzebne. Jednogłośnie wybrali wczoraj drugie wyjście (radny Pruszkowski wstrzymał się od głosu) i zdecydowali o skierowaniu sprawy do WSA.
- Jestem zadowolony - komentuje Pruszkowski. - Zakładam, że Rzeczpospolita Polska ma jednolity system prawny i że w tym przypadku zapadnie podobne rozstrzygnięcie do tych, które np. Naczelny Sąd Administracyjny już podejmował. I że w konsekwencji kwietniowa uchwała zostanie uchylona.
Pruszkowski zasiadał na fotelu szefa lubelskiego oddziału ANR tylko przez rok. Kiedy władzę w kraju przejęła koalicja PO-PSL, pewne było, że prędzej czy później straci posadę.