Trwają rozmowy w sprawie ostatecznego kształtu list koalicyjnego komitetu prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka w nadchodzących wyborach do Rady Miasta. Listy były już niemal gotowe, ale weto postawiła szefowa Platformy Obywatelskiej w mieście, posłanka Marta Wcisło, domagając się większej liczby „biorących” miejsc dla przedstawicieli swojej partii. Jak słyszymy, możliwe są korekty w pozycjach poszczególnych kandydatów.
Ubiegający się o czwartą kadencję w prezydenckim fotelu Krzysztof Żuk jest członkiem Platformy Obywatelskiej, ale w tegorocznych wyborach po raz drugi wystartuje z własnego komitetu. Podobnie jak w 2018 roku, oprócz działaczy PO w jego skład wchodzą przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, Nowej Lewicy i nieformalnej grupy radnych Wspólny Lublin, skupionej wokół osób, które kilka lat temu odeszły z Prawa i Sprawiedliwości, nawiązując współpracę z prezydentem. W tym roku do tej szerokiej koalicji dołączyła Polska 2050, która w międzyczasie wkroczyła na polską scenę polityczną.
Negocjacje z ostatnią z tych formacji trwały najdłużej, a szef lubelskich struktur tej partii, były senator Jacek Bury, rozważał nawet wystawienie osobnego komitetu wspólnie z przedstawicielami Lubelskiego Ruchu Miejskiego czy członkami rad dzielnic. Ostatecznie w piątek, 16 lutego wspólnie z pozostałymi koalicjantami udzielił poparcia komitetowi Krzysztofa Żuka.
Z kolei w ostatni piątek (23 lutego) Bury razem z prezesem lubelskiego PSL Krzysztofem Hetmanem przedstawił kandydatów Trzeciej Drogi (pod takim szyldem oba ugrupowania współpracują w Sejmie) z list prezydenckiego komitetu. To w sumie siedem osób: cztery z Polski 2050 i troje ludowców, w tym dwie jedynki: dla Anny Augustyniak w okręgu numer 1 i Magdaleny Szczygieł-Mitrus w okręgu trzecim.
Po tej konferencji w szeregach Platformy Obywatelskiej zawrzało. Jak informował w sobotę Onet, doszło wręcz do „buntu”, za którym stała szefowa miejskich struktur partii, posłanka Marta Wcisło. Parlamentarzystka miała zażądać większej liczby pierwszych miejsc dla przedstawicieli PO, głównie obecnych radnych, którzy wyniku ustaleń z koalicjantami wylądowali na dalszych pozycjach.
Tu należy wspomnieć, że w wyborach do Rady Miasta Lublin podzielony jest na sześć okręgów. „Jedynkami” oprócz wspomnianych reprezentantek PSL i Polski 2050 mają być radna Jadwiga Mach ze Wspólnego Lublina i kandydat Nowej Lewicy (nie został jeszcze wskazany). Platforma swoich liderów ma mieć na listach w dwóch w okręgach. Mowa o radnym Bartoszu Margulu (okręg 5) i prezydencie Żuku (okręg 6).
Zdaniem Marty Wcisło, to stanowczo za mało. – Podkreślam, że chcemy dalej wspierać Krzysztofa Żuka, ale chcemy tez mieć aktywną reprezentację na listach. Nie ma w tym nic dziwnego, że ubiegamy się o sprawiedliwe traktowanie – mówi w rozmowie z Dziennikiem parlamentarzystka. I przypomina, że w 2018 roku w ramach prezydenckiego komitetu PO miała pięć „jedynek” oraz po trzy „dwójki” i „trójki”. – Przełożyło się to na 66 proc. głosów całego komitetu. Teraz mamy wyższe poparcie niż sześć lat temu, ale nie ma to absolutnego odzwierciedlenia na listach. Co dalej? Teraz czekamy na ruch prezydenta – zapowiada Wcisło i dodaje, że ostatecznością byłoby wystawienie przez Platformę własnych list do Rady Miasta, przy jednoczesnym dalszym poparciu dla Żuka jako kandydata na prezydenta. Zaprzecza też, by powodem buntu miała być, niższa niż pierwotnie ustalano pozycja na liście w okręgu trzecim dla jej syna Konrada. – To nie jest najważniejsza kwestia. Zresztą on nigdy nie pretendował do pierwszego miejsca, a w Platformie jest od lat i uczestniczył w wielu partyjnych akcjach. Ja osobiście namawiam go jednak, żeby wycofał chęć kandydowania – mówi posłanka.
Sobotnie negocjacje w tej sprawie nie przyniosły porozumienia, a prezydent w rozmowie z Onetem deklarował, że temat miejsc na listach jest zamknięty. Ale już w poniedziałek zaczęły pojawiać się informacje o możliwym konsensusie.
- Muszą się dogadać, bo obie strony rozumieją, że nie ma innego wyjścia. Pójście do wyborów w dwóch blokach spowoduje, że głosy się rozbiją i Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie więcej mandatów. Rozmowy z koalicjantami trwają i najprawdopodobniej na listach dojdzie do drobnych zmian w postaci większego wyeksponowania Platformy – mówi nasz informator.
Nasze informacje po popołudniowym spotkaniu potwierdził Jacek Bury z Polski 2050. – We wtorek, najpóźniej w środę listy powinny być już kompletne. Prezydent poprosił nas, byśmy zgodzili się na pewne przesunięcia względem wcześniejszych ustaleń – mówi nam Bury, choć szczegółów nie ujawnia.
Jak ustaliliśmy w grę może wchodzić oddanie przez jego formację jednej z „trójek”. Negocjowana jest także możliwość zmiany „jedynki” w okręgu pierwszym, która przypada ludowcom. W tej sprawie próbowaliśmy skontaktować się z Krzysztofem Hetmanem, który nie odbierał telefonu. Będąca szefową prezydenckiego sztabu Beata Stepaniuk-Kuśmierzak. Poprosiła o wysłanie pytań przez SMS. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia. Czas na rejestrację list z nazwiskami kandydatów mija w następny poniedziałek, 4 marca.