w zespole konstrukcyjnym Krzysz
Już jutro PZL Świdnik będzie mógł rozpocząć seryjną produkcję swojego najnowszego helikoptera - modelu SW-4. Firma liczy na zamówienia od wojska, straży granicznej, policji i prywatnych przedsiębiorców.
Uroczyste wręczenie certyfikatu dla tego latającego malucha odbędzie się w czwartek.
Dokument wydał Główny Inspektorat Lotnictwa Cywilnego. SW-4 może służyć jako powietrzna taksówka oraz śmigłowiec patrolowy. Jest w swojej klasie rekordzistą pod względem długości lotu. Na jednym baku (500 litrów) może przelecieć 770 km. To oznacza, że z Warszawy można bez lądowania dolecieć nim
w każde miejsce w kraju. Maksymalna prędkość przelotowa wynosi 232 km/h. SW-4 będzie znacznie tańszy od dostępnych
dotąd na rynku maszyn: jeden egzemplarz ma kosztować
ok. 2,8 mln zł.
- Są widoki na zamówienia wojskowe i cywilne - twierdzi rzecznik PZL Jan Mazur. Producent zaoferuje te helikoptery prywatnym przedsiębiorcom, straży granicznej, wojsku i policji.
SW-4 zbudowany jest w układzie klasycznym: wirnik nośny z trzema łopatami i dwupłatowe śmigło ogonowe. Elementy konstrukcyjne wykonane są ze stopów aluminium
i laminatów. Podwozie na płozach zaprojektowano tak, by tłumiło energię uderzenia podczas twardego lądowania. Zachodnie przyrządy nawigacyjne umożliwiają także loty nocą i w trudnych warunkach atmosferycznych.
Zakończeniu prób przed seryjną produkcją nie przeszkodził fakt, że jeden z prototypów 17 kwietnia tego roku miał wypadek: podczas lądowania z wyłączonym silnikiem uderzył belką o lotnisko. Próby kontynuowano na drugim egzemplarzu.