Prawdopodobnie we wtorek do Lublina przyjedzie dyrektor TVP Info, by wskazać, którzy pracownicy TVP Lublin stracą pracę. Miał ich wybrać p.o. dyrektor oddziału Andrzej Baryła. Ale wolał podać się do dymisji.
– Cały czas jestem jeszcze pracownikiem TVP. Obowiązuje mnie podległość służbowa i nie mogę udzielać informacji – ucina Sienkiewicz. Wiadomo jednak, że tak jak inni dyrektorzy oddziałów, miał czas do końca czerwca na wysłanie do centrali listy zbędnych stanowisk.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że spis Sienkiewicza liczy 10 pozycji i że z wykazu tego jasno wynika 5 nazwisk osób zatrudnionych na stanowiskach o jednoosobowej obsadzie. Co z pozostałymi pięcioma? To dyrektor ośrodka miał wskazać nazwiska, wybierając je spośród ludzi wykonujących te same zadania.
Tyle że to Sienkiewicz wcześniej stracił posadę. Odwołał go p.o. prezes TVP Piotr Farfał, a p.o. dyrektorem lubelskiego oddziału został w jego miejsce wieloletni dziennikarz i szef Panoramy Lubelskiej Andrzej Baryła.
I to właśnie na Baryłę spadło niewdzięczne zadanie wykonania planu zwolnień po swoim poprzedniku. Centrala nie odpuszczała, bo władze TVP chcą zwolnić ze spółki 501 osób, tj. 11 proc. załogi.
Dlatego też wszyscy szefowie komórek TVP mieli do zeszłego wtorku przeprowadzić rozmowy z ludźmi wytypowanymi do zwolnienia. Baryła tego nie zrobił. Nie chciał rozmawiać ani z pięcioma osobami, których zwolnienie jasno wynikało z listy Sienkiewicza, ani też wybrać kolejnych 5 osób. Wolał podać się do dymisji. O sprawie milczy.
– Nie mogę nic mówić, regulamin mi zabrania – twierdzi Baryła.
– Lubelski ośrodek TVP jako jedyny w Polsce nie przesłał centrali listy ludzi do zwolnienia – mówi anonimowo jeden z pracowników spółki.
Sprawę dokończy najprawdopodobniej sam szef TVP Info, który w Lublinie spodziewany był w poniedziałek. Wiadomo, że jego przyjazd się opóźni.
On też milczy: Nie mogę udzielać żadnych informacji – stwierdza Robert Głowacki.