Miasto powinno pomóc Ludowej – apelował Jerzy Makowski stały bywalec baru na wczorajszym spotkaniu, sympatyków, władz miasta
i mediów.
– Władze miasta nie mogą narzucić właścicielom kamienicy, co w lokalu ma być – tłumaczył Jacek Sobczak radny Lublina.
– Co to za władza, która nie może nic zrobić dla mieszkańców? – dziwił się starszy pan, stały bywalec baru. – Czy liczy się tylko zysk?
Na spotkaniu zjawił się prezydent Andrzej Pruszkowski. Wcześniej zaproponował właścicielkom baru lokal przy ul. Noworybnej. Ale zdaniem właścicielek Ludowej jest on zbyt mały, nie ma wystarczającej ilości okien ani zaplecza i wymaga gruntownego remontu.
– Miasto może zaproponować tylko to co ma – tłumaczył prezydent i przedstawił kolejną listę lokali, które mogłaby zająć Ludowa. To m.in. pomieszczenia przy ul. Kunickiego, Prusa, Puchaczej, Szczytowej, Głębokiej i Łabędziej.
– Musimy je zobaczyć – mówiła kierownik Anna Kucharska. – Na pewno odpadną te położone daleko od centrum, bo zależy nam na naszej stałej klienteli, która tam nie dojedzie. Nie możemy przyjąć małych pomieszczeń, minimum to 200 mkw. Lokal musi także spełniać wymagania sanepidu.
– Zaproponowałem władzom UMCS, by w miejsce dawnej stołówki pod budynkiem Wydziału Psychologii przy placu Litewskim uruchomić Ludową – twierdził Zbigniew Bagiński, członek Zarządu Miasta. – Bez skutku.
Wcześniej nowi właściciele kamienicy sugerowaliby Ludowa przeniosła się do pomieszczenia w oficynie: – Gdyby go połączyć z istniejącym zapleczem i kuchnią, może Ludową dałoby się uratować? – zastanawiał się Bagiński. – Znam właścicieli i podejmuję się mediacji.