• Kto skorzysta na bezpośrednich wyborach wójtów, burmistrzów
i prezydentów?
– Społeczeństwo, które zostanie zaktywizowane. Ludzie niechętnie uczestniczą w wyborach samorządowych. W 1998 roku wzięło w nich udział tylko około 45 proc. wyborców. Jak można mówić o społeczeństwie obywatelskim, jeśli ludzie nie uczestniczą w wyborach. Generalnie w Polsce panuje opinia, że demokracja słabnie. Niektórzy wprost stawiają tezę, że upada. Jest to sposób na podniesienie jej roli.
• Z czego wynika potrzeba bezpośrednich wyborów?
– Jeśliby prześledzić funkcjonowanie samorządu gminnego przez 12 lat, to cały czas mamy do czynienia z umacnianiem roli zarządu, czyli organu wykonawczego. To jest zwieńczenie tego procesu. Oznacza to, że ludzie opowiedzą się kogo widzieliby na stanowisku szefa gminy. Teraz członków zarządu wybiera rada, a zgodnie z nową ustawą wójt dobierze sobie maksymalnie 4 osoby i wspólnie wezmą odpowiedzialność za to, co się będzie w gminie działo. Nie mówię, że to będzie super. Ale jest szansa, że wyeliminuje to co jest złe, czyli przykładowo biurokrację, korupcję czy nepotyzm.
• A co będzie jeśli do drugiej tury wejdzie dwóch populistów?
– Jest takie niebezpieczeństwo. Ta ustawa ma pewne braki. Nie ma skutecznych zabezpieczeń, pozwalających odsunąć od władzy osobę szkodzącą swoimi decyzjami gminie. Tego się obawiam. Nadzór powinien być ściśle prowadzony przez wojewodę.
• Może lepszym wariantem byłby tzw. model francuski, gdzie na liście kandydatów liderem jest przyszły mer?
– Jest on bardzo czytelny dla wyborcy i pozwala na sprawne funkcjonowanie gminy. Teraz jest niebezpieczeństwo, że wójt będzie z jednej opcji, a większość w radzie z innego ugrupowania czy koalicji. Może dojść do konfliktów czy politycznego klinczu. Ale i tak większość spraw finansowych leży w kompetencjach zarządu, a zdanie rady w tej sprawie jest ograniczone. Nowa ustawa wprowadza ciekawe rozwiązanie wobec rady, która wystąpi z inicjatywą przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania wójta. Musi się ona liczyć z konsekwencjami i może zostać rozwiązana. Na ponad 100 referendów dotyczących odwołania rady tylko kilka było skutecznych. W pozostałych frekwencja była zbyt niska.