Alarmującego maila otrzymaliśmy od naszej Czytelniczki, która jest zbulwersowana sposobem wycinki prowadzonej w lesie Dąbrowa pod Lublinem. Zdaniem Czytelniczki, to jest zwykłe barbarzyństwo. Leśnicy zapowiadają wizję lokalną.
Pani Iwona wybrała się do Dąbrowy na spacerek. Ale to, co zobaczyła, zamiast zrelaksować – zmroziło ją. – W lesie nad Zalewem Zemborzyckim trwa wojna z drzewami. Nigdy nie widziałam takiej dewastacji. Widać ślady ciężkiego sprzętu dewastującego środowisko, jakby tym sprzętem kierował szaleniec lub ćwiczący pierwszy raz niszczyciel drzew. To jest barbarzyństwo, nie gospodarka leśna. Zdrowe drzewa odarte z kory, połamane i rozrzucone gałęzie – opisuje zastaną sytuację pani Iwona.
O wyjaśnienie tej sytuacji zwróciliśmy się do Nadleśnictwa Świdnik, odpowiedzialnego za gospodarkę w tym lesie. – Prace leśne na terenie nadleśnictwa wykonywane są przez zewnętrzne firmy, wyłonione w drodze zamówienia publicznego. Umowa przewiduje kary umowne w przypadku uszkodzenia drzew podczas zrywki w ilości większej niż 5 proc. drzew pozostających po zabiegu – mówi Magdalena Szczepanik, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Świdnik. – Widoczna na fotografii uszkodzona brzoza jest drzewem oznaczonym do wycięcia. Ponadto, miejsca uszkodzeń drzew pozostających są zabezpieczane za pomocą maści ogrodniczych.
Jak wyjaśnia Nadleśnictwo Świdnik, aktualnie na tym terenie prowadzona jest tzw. trzebież późna, czyli cięcie pielęgnacyjne. – Po zakończeniu prac powierzchnia zostanie uporządkowana. Przeprowadzimy również lustrację terenową, a w przypadku potwierdzania sygnalizowanych nieprawidłowości podejmiemy działania zmierzające do ich wyeliminowania w przyszłości – zaznacza Szczepanik.