– Klientów brak – przyznają właściciele lubelskich biur podróży. Na słabe zainteresowanie turystów narzekają też gospodarstwa agroturystyczne. Na wakacyjny wyjazd decyduje się niewielu. I jadą niedaleko
Ja klientów nie widzę – przyznaje Krystyna Radzik z lubelskiego Biura Podróży Anas. Na stronie biura można już znaleźć ofertę wakacji w krajach, do których Polacy mogą już latać. – Zainteresowania nią praktycznie nie ma. Wyjątkiem są telefony z pytaniami o wyjazdy zdrowotne. Dlatego nasze perspektywy naprawdę nie są wesołe.
Potwierdzają to badania „Wakacje w cieniu palmy, czy pandemii?”, z których wynika, że aż 45 proc. Polaków w tym roku zrezygnuje z wakacyjnego wyjazdu. Tylko 20 proc. ankietowanych pokusi się na zorganizowanie urlopu poza krajem (w 2019 roku na zagraniczne wakacje wyjechało 44 proc. Polaków, a z turystyki krajowej skorzystało 77 proc.). Co trzeci z nas jeszcze nie podjął decyzji.
To, że nie wybieramy się na wakacje zagraniczne, wcale nie oznacza, że wypoczywać będziemy w Polsce.
– Kiedy ogłoszono, że możemy działać, mieliśmy bardzo dużo telefonów. Rezerwacje jednak za nimi nie poszły – przyznaje Ewa Mikołajewska z Gospodarstwa Agroturystycznego na Roztoczu. – Na wakacje mamy ok. 40 proc. ubiegłorocznego obłożenia. Wielu gości rezerwując termin zastrzega jednak, że jeśli coś się zmieni i zachorowań będzie więcej to nie przyjadą.
– Mamy ok. 50-procentowe obłożenie. Liczymy, że może dojdzie ono do 80 proc. – mówi Barbara Macheta z Agroturystyki nad Bugiem. – Osoby, które dzwonią, pytają przede wszystkim o sytuację epidemiologiczną u nas. W trakcie rozmowy okazuje się, że doskonale ją znają, bo śledzą wszystkie informacje na ten temat.
Jeszcze mniejszym zainteresowaniem cieszy się wypoczynek w mieście.
– Turystyka stoi, a ten sezon zapowiadał się bardzo dobrze. Już w listopadzie miałem kalendarz wypełniony na cały lipiec – opowiada Łukasz Fiuta z Lubelskiego Stowarzyszenia Pilotów i Przewodników „Pogranicze”. – Teraz można mieć już tylko nadzieję, że coś ruszy się we wrześniu. Szacuję, że postawimy na turystykę indywidualną z dojazdem własnym samochodem i trwającą nie dłużej niż na tydzień. Nie skorzystamy z oferty biur podróży, ani przewodników czy pilotów. A kto przyjedzie do Lublina? To będą najprawdopodobniej tylko weekendowe wyjazdy indywidualne np. z Warszawy bo blisko lub z Poznania, bo mieszkańcy tego miasta jeszcze tu nie byli – dodaje.
Gdzie nam wolno
Zamknięte dla Polaków wciąż pozostają Hiszpania, Finlandia, Norwegia, Węgry i Cypr. Otwarte, ale z obowiązkową kwarantanną, są Wielka Brytania, Irlandia, Rumunia, Słowacja, Islandia. Bez kwarantanny możemy pojechać/polecieć do kilkunastu europejskich krajów, m.in. Niemiec, Czech, Francji, Włoch, Chorwacji.