Rada rodziców lubelskiej podstawówki odrzuciła ofertę jednej z firm ubezpieczeniowych m.in. dlatego, że ta nie zaproponowała prezentów dla szkoły. Firma rozważa zawiadomienie prokuratury.
Przedstawiciel jednego z towarzystw ubezpieczeniowych, który w trakcie wakacji złożył Szkole Podstawowej nr 43 w Lublinie ofertę ubezpieczenia uczniów od następstw nieszczęśliwych wypadków, otrzymał maila z informacją, że nie została ona wybrana.
„Po analizie (wspólnie z p. dyrektor) nie skorzystamy z Pana oferty. Głównymi (ale nie jedynymi) powodami naszej odmowy są: (…) brak odpisów dla szkoły lub RR” – napisali członkowie rady rodziców.
– Byłem bardzo zaskoczony takim postawieniem sprawy – przyznaje Jacek Orlik, przedstawiciel ubezpieczeniowy. – Takie działanie jest niezgodne z prawem. Tymczasem okazuje się, że ono nie tylko istnieje, ale nikt go nie ukrywa i pisze o tym wprost.
Sprawy nie chce komentować dyrektor SP nr 43. – Nic na ten temat nie wiem. Sprawa odpisów nie była ze mną dyskutowana. Odsyłam do rady rodziców, która podjęła decyzję dotyczącą ubezpieczenia – ucina Elżbieta Pieczonka.
Przewodniczący rady rodziców w SP nr 43 tłumaczy, że oferty poszczególnych firm ubezpieczeniowych analizował z dyrekcją szkoły wyłącznie pod kątem ubezpieczenia uczniów klas sportowych.
– Pozostałą część analizy wykonałem razem z innymi przedstawicielami rady rodziców i zdecydowaliśmy, że jeśli są jakieś benefity, to warto z nich skorzystać – mówi Wojciech Walicki.
Walicki zapewnia, że brano przy tym pod uwagę wiele czynników, nie tylko odpisy oferowane na rzecz szkoły czy rady rodziców.
– Ważniejsze od benefitów były kwestie związane z wypłatą odszkodowań za uraz bez uszczerbku na zdrowiu i objęcie ubezpieczeniem klas profilowanych (sportowych) – zapewnia. – Jeśli któraś z firm składa ofertę, w której proponuje dodatkowo np. bony towarowe czy zakup lepszych ławek, nie mogę nie brać tego pod uwagę. Zakładam, że firmy ubezpieczeniowe składając taką ofertę, robią to zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jeśli jednak takie benefity są, to głupotą byłoby z nich nie skorzystać, jeśli oferowane warunki ubezpieczenia przez inne firmy są podobne. Rezygnowanie z odpisów byłoby działaniem z punktu widzenia szkoły niegospodarnym.
– Od 20 lat firmy ubezpieczeniowe uczą szkoły, że w zamian za wykupienie polisy oferuje im się różne benefity – komentuje Andrzej Adamczyk z portalu Bezpieczny.pl, który zajmuje się ubezpieczeniami szkolnymi. – Zaczęło się wręcz licytowanie, kto da więcej, dochodzące nawet do 50 proc.
Adamczyk przekonuje, że taki system uderza bezpośrednio w płacących składki ubezpieczeniowe rodziców. W rzeczywistości wykupują oni ubezpieczenie tylko za część płaconej przez siebie kwoty. Reszta to darowizna na rzecz szkoły dawana za ich plecami. Gdyby sami wykupili ubezpieczenie za pełną kwotę, którą przekazali szkole, to ochrona ubezpieczeniowa byłaby 2–3-krotnie wyższa.
Żeby przeciwdziałać takiemu zjawisku w kwietniu tego roku zmieniono prawo. Art. 18 ustawy o działalności ubezpieczeniowej zakazuje wręczania korzyści materialnych i niematerialnych z tytułu zawarcia i obsługi umowy m.in. grupowego NNW szkolnego.