Jest formalne doniesienie o groźbie, którą miejska radna PO – jak twierdzi – usłyszała od radnego PiS. Ona utrzymuje, że słyszała „umrzesz” i że boi się o życie. On, że powiedział „i tak wszyscy umrzemy”, bo dumał nad rocznicą chrztu Polski
– Wszczęliśmy w tej sprawie dochodzenie – potwierdza podkom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji. Mundurowi będą się teraz głowić nad tym, co dokładnie wydarzyło się w Ratuszu. Na pewno było to w czwartek, w przerwie sesji Rady Miasta, gdy radny Ryszard Prus (PiS) szedł do wyjścia z sali obrad. Po drodze mijał radną Annę Ryfkę (PO) zajmującą miejsce przy drzwiach. I wtedy coś powiedział. Co dokładnie? Co innego przytacza mówiący, co innego słysząca.
– Zagroził mi, mówiąc do mnie „umrzesz” – tak radna Ryfka relacjonowała zdarzenie w czwartek. W tym celu specjalnie zwołana została konferencja prasowa obok sali obrad. – Ja się boję o siebie – mówiła mediom.
– Nic takiego nie powiedziałem – usłyszeli chwilę później dziennikarze od radnego Prusa. – Ja stwierdziłem, tak mi się wydaje, nie pamiętam dokładnie, że i tak wszyscy umrzemy.
Radna zapewniała, że padło słowo „umrzesz”, że ma na to świadków i że zgłosi to prokuraturze. Doniesienie złożyła, ale w komisariacie policji przy Kunickiego. – Zawiadomienie zostało przekazane do Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji – potwierdza podkom. Fijołek. – Dochodzenie jest prowadzone w kierunku gróźb karalnych.
Na groźby jest odpowiedni paragraf mówiący, że „jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona”, to grożącego można wsadzić do więzienia na dwa lata. Paragraf brzmi całkiem poważnie, tymczasem spór między radnymi sięga już... oświadczeń w sprawie oświadczeń.
W swoim komunikacie Prus nieco szerzej przedstawia jego wersję zdarzeń z przerwy w obradach:„kontemplowałem zbliżające się obchody z okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski. Kierując się w zadumie do drzwi usłyszałem jakąś wypowiedź Pani Radnej Anny Ryfki o nieobyczajnym zachowaniu w Sejmie RP. Zastanawiając się nad kruchością życia i bezcelowością jałowych sporów wypowiedziałem DO SIEBIE "wszyscy kiedyś umrzemy’’.
Na to oświadczeniem odpowiada radna Ryfka, która tłumaczenia ocenia jako „pokrętne i niewiarygodne”, „żenujące” i uznaje za wymysł „na potrzeby mediów”. – Dlaczego bezpośrednio po zajściu pytany przez dziennikarzy w żaden sposób nie tłumaczył się tak, jak później – pyta radna. Pisze, że groźba „stale dźwięczy” jej w uszach i nie wyobraża sobie, że „można komuś życzyć śmierci”, bo jest z innej opcji politycznej i pozwolił sobie na „krytykę obecnych zachowań mających miejsce w Sejmie”.