Radni PiS znów mają zastrzeżenia do miejskich imprez kulturalnych. Tym razem poszło o Konfrontacje Teatralne. A konkretnie o to, że widzowie oglądali tam… ciało. I o dyskoteki.
– W tym programie był performance na temat ludzkiego ciała. Po raz kolejny. To jest chyba topowy temat w tej chwili – mówi radny Tomasz Pitucha (PiS). Mówi, że w programie nie powinno być dyskotek, za dużo jest sztuki nowoczesnej, a brak klasycznego teatru.
– Jednym podoba się jedno, innym drugie, a są tacy, którym nic się nie podoba – odpowiada Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta. I podkreśla, że program powstał we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym, bo festiwal był częścią oficjalnych obchodów polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. A dyskoteki były imprezami towarzyszącymi.
– Czy Lublin powinien się kojarzyć ze sztuką, która jest dla wielu skandalizująca? – pyta Mieczysław Ryba (PiS) i prosi o debatę w tej sprawie. Ta odbędzie się prawdopodobnie w listopadzie.
To nie pierwszy przypadek, gdy miejscy radni roztrząsają co artystom wypada, a co nie. We wrześniu PiS chciał wiedzieć, co spłodzą artyści, którzy mają pracować w tworzonym w Lublinie międzynarodowym ośrodku współpracy teatralnej.
– Sztuka może mieć pozytywny lub negatywny wymiar – podkreślał wówczas Ryba. – Czy w związku z tym programem będzie możliwe do sfinansowania malowidło z genitaliami – dopytywał radny Krzysztof Siczek. A dowód, że dzieją się rzeczy złe znalazł radny Pitucha: Na scenie za Ratuszem w Noc Kultury występował zespół satanistyczny.
Niewiele brakowało, a radni nie zgodziliby się wtedy na stworzenie ośrodka. Zgoda zapadła niewielką większością głosów. Ośrodek powstanie. W sobotę w Ratuszu podpisane ma być w tej sprawie podpisane porozumienie ze stołecznym Instytutem Adama Mickiewicza.