Rada Miasta nie zgodziła się na wprowadzenie zmian w statucie, które zwiększyłyby uprawnienia rad dzielnic. Projekt uchwały osobiście zachwalał senator Jacek Bury, który stwierdził, że Lublin boryka się z "poważnym kryzysem demokracji". Słowa polityka Polski 2050 spotkały się ze stanowczą reakcją samorządowców.
Ponad 340 podpisów znalazło się pod obywatelskim projektem uchwały "Lubelskiej Inicjatywy Obywatelskiej", która domaga się poszerzenia uprawnień rad dzielnic. Chodzi o uwzględnienie ich roli w procesie podejmowania decyzji przez Radę Miasta Lublin.
Zdaniem pomysłodawców obecnie radni dzielnic nie mają możliwości zabierania głosu podczas posiedzeń Rady Miasta, co może ograniczać ich rolę oraz utrudnić realizację zadań. Ponadto proponują przyznanie radom inicjatywy uchwałodawczej oraz obligatoryjne zapraszanie radnych na posiedzenia Rady Miasta.
Projekt pełen wad
Wnioskodawców wspiera senator Polski 2050 Jacek Bury, który pojawił się na sesji i zachęcał radnych miejskich do dokonania zmian w statucie. Dyskusja na ten temat trwała kilka godzin.
- Rady dzielnic są pasem transmisyjnym z Rady Miasta w dół. Natomiast w drugą stronę ta transmisja jest utrudniona. To w żaden sposób nie zagrozi radnym miejskim w decydowaniu, o tym, co się dzieje w mieście. Słuchajcie głosu mieszkańców, którzy chcą mieć realny wpływ na to, co się dzieje w mieście - apelował senator Szymona Hołowni.
Radni z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka przekonywali, że proponowane zmiany są nie tylko niezgodne z prawem, ale również nie mają większego sensu.
- Rada Miasta byłaby zasypywana projektami z dzielnic. Mielibyśmy setki uchwał intencyjnych na każdej sesji, które nic by nie wnosiły. Takie uchwały nie mają żadnej mocy prawnej. Te zmiany są nieprzemyślane - przekonywał Bartosz Margul.
- Ten projekt jest wadliwy prawnie - oceniał Jarosław Pakuła, przewodniczący Rady Miasta. - Bez względu, jakie niesie treści, nie możemy go przyjąć. Bez wchodzenia w szczegóły, wystarczy spojrzeć na ostatni akapit, który mówi, że uchwała wchodzi w życie za dwa tygodnie. Będziemy głosować przeciw - zapowiedział Pakuła.
O błędach w projekcie mówił też szef miejskich prawników mec. Zbigniew Dubiel. Tłumaczył, że Rada Miasta nie może wnieść poprawek do projektu złożonego przez mieszkańców. Poza tym zmiana statutu wymaga wcześniejszych konsultacji z premierem.
Jacek Bury o kryzysie demokracji
Senator Polski 2050 nie pozostał dłużny i przystąpił do ataku: - W Lublinie borykamy się z poważnym kryzysem demokracji. Pański głos (radnego Bartosza Margula - red.) depcze wolność rad dzielnic.
Zarzut ten odpierała m.in. Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, zastępca prezydenta Lublina, która odpowiada za partycypację w mieście. Uznała, że musi zareagować w imieniu wszystkich pracowników urzędu miasta. - Nie uzurpujemy sobie prawa do tego, by zmieniać miasto sami. Chcemy to robić razem z mieszkańcami. Ta otwartość na mieszkańców jest na każdym kroku. Zachęcam do tego, by zadzwonić do sekretariatu i sprawdzić, jak chętnie chcemy się zmierzyć z każdym problemem - podkreślała wiceprezydent Lublina.
Uchwała trafia do kosza
Całej awanturze z boku przyglądali się radni Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze przed sesją deklarowali, że chcą wysłuchać argumentów wnioskodawców i dopiero wtedy podejmą decyzję, jak zagłosują.
- Nie można przejść obok inicjatyw obywatelskich. Z drugiej strony nie można wylać dziecka z kąpielą. Musimy pilnować, by pewne regulacje nie paraliżowały pracy Rady Miasta. Na podstawie tego, co usłyszymy, podejmiemy właściwą decyzję, która będzie dobra dla mieszkańców i radnych - deklarował Marcin Jakóbczyk z PiS.
Ostatecznie projekt obywatelski dot. zmiany statutu przepadł. Niemal cały klub prezydenta Krzysztofa Żuka był przeciw (Leszek Daniewski głosował “za”, ale przyznał, że to był błąd). Radni PiS wstrzymali się od głosu.