Poszerzenia granic Lublina domaga się od prezydenta jeden z miejskich radnych PiS. Chce, by miasto wchłonęło giełdę w Elizówce oraz lotnisko w Świdniku. Wójt gminy Niemce się na to nie zgadza, podobnie władze Świdnika i prezydent Lublina.
– To dla mnie oczywiste. Lublin musi pełnić funkcję metropolii wobec swojego regionu, a ponieważ to region rolniczy musi zaoferować rolnikom profesjonalne centrum obsługi – mówi Banach.
– Powinna być w nim nie tylko giełda, ale także banki i ośrodki doradcze. To nie marzenie, ale nasz obowiązek.
– Mówiąc językiem młodzieżowym: nie ma takiej opcji – odpowiada Henryk Urbaś, wójt gminy Niemce, na której terenie leży Elizówka. I dodaje, że gmina nie ma żadnego interesu w oddaniu giełdy.
– Podatki, które z niej wpływają do naszej kasy to ponad 2 miliony zł, a koszty utrzymania gminy to 20 mln zł. Nie wiem, dlaczego mielibyśmy oddawać tereny, w które zainwestowaliśmy.
Miejski radny ma też chrapkę na lotnisko w Świdniku. – To sprawa uczciwości – wyjaśnia Banach. – Mieszkańcy Lublina wybudowali to lotnisko ze swoich podatków i pytają, dokąd będą szły pieniądze z podatków z lotniska.
– Podatki z lotniska nie byłyby jakąś dużą sumą – odpowiada Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika, który nie jest zwolennikiem oddawania terenów portu.
– Z wójtami sąsiednich gmin chcemy wspólnie inwestować na pograniczach i tworzyć połączenia komunikacyjne. Wiązać chcemy się wspólnymi projektami, a nie zmianą granic – dodaje.