Zbigniew Jurkowski, radny prezydenckiego klubu w Radzie Miasta Lublin, pojechał na pogrzeb jednej z ofiar z Przewodowa. W internecie natychmiast pochwalił się zdjęciami, na których pozuje przy leju po rakiecie. Zdaniem niektórych – mocno przesadził.
W szarym ciemnym garniturze stoi nad głębokim dołem – to pozostałość po uderzeniu rakiety, która w Przewodowie zabiła dwie osoby. Mężczyzną przy leju jest Zbigniew Jurkowski, członek PO, wieloletni radny miejski z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka. Jurkowski pracuje w MKK (spółka-córka MPK Lublin), jest społecznikiem, organizatorem popularnego letniego festynu. W PO cenią go a to, że gdy przychodzi czas zbierania podpisów pod listami poparcia w wyborach, Jurkowski znosi ich tysiące. Potrafi, przy każdej tego typu akcji, stać na ulicy całymi dniami.
Radny ma też bogate życie internetowe. Dziennie w sieci umieszcza kilka - kilkanaście postów. Są na nich wędliny, humorystyczne kolaże, ciekawostki historyczne. Na Facebooku jest też zdjęcie z tragedii w Przewodowie.
„Przewodów 20.11.2022. Byłem w miejscu upadku rakiety. Uczestniczyłem w Mszy Żałobnej. Ze względu na prośbę Rodziny Tragicznie Zmarłego tych zdjęć nie umieszczam. Zbigniew Jurkowski Radny Lublina” – tak je podpisał.
Zdjęć jest kilka, ale uwagę przykuwa to nad lejem, gdzie radny, z wprawą dziecka z przedszkola, dorysował jeszcze czerwoną strzałkę. „Tu spadła rakieta!” – uściślił.
>>Komentarz redaktora naczelnego Krzysztofa Wiejaka<<
Pod wpisem Jurkowskiego komentarze są różne. Jak padają te krytyczne, to jednak delikatne. Na odwagę zebrał się za to Jakub Orzechowski. Uznany i doceniany fotoreporter „Gazety Wyborczej” napisał wprost:
„Pan radny pozuje w miejscu gdzie zaginęli tragicznie dwaj mężczyźni. Brak słów!!! Zero wyczucia, totalna znieczulica. To nie miejsce na lans panie radny! Wstyd!”.
Orzechowski był w Przewodowie po tragedii. Dlatego właśnie napisał, co napisał. – Od dawna mi się nie podobało, to co pan radny umieszcza na Facebooku, ale tym razem nie wytrzymałem. Po tym co widziałem na miejscu uznałem, że muszę zabrać głos. Że ktoś mu musi zwrócić uwagę – mówi Dziennikowi Orzechowski. I dodaje: – To nie jest miejsce do robienia sobie selfie. I jeszcze ta infantylna strzałka… Nie wiem, czy pan radny wie, że stoi w miejscu, w którym zginęło dwóch ludzi. Dokładnie w tym miejscu, bo tu znajdowała się waga do ważenia zboża.
Jurkowskiego uraził nie tyle sam wpis fotoreportera co krytyczne pod nim komentarze.
„Pan Orzechowski rozpętał akcję hejtową. Porównano mnie do kompostu. Pan Orzechowski przytakiwał osobom hejtującym. Będąc Radnym 12 lat nigdy nie spotkałem się z taką reakcja obiektywnego dziennikarza” – napisał
Zdjęcia z sieci Jurkowski nie usunie, bo jak nam mówi, nigdy nie usuwa. – Szanuję każdą opinię. Nie boję się. Jak mnie ktoś krytykuje, to staram się wyciągnąć z tego wnioski. Chodzi mi o formę przekazu – mówi Dziennikowi. – W komentarzach było, że jestem „kompostem” i „szambem”, a on to popierał – dodaje.
Okazuje się, że wieniec z szarfą „od radnych klubu prezydenta Żuka” kupił sam Jurkowski. – Zadzwoniłem do przewodniczącego klubu i zapytałem, czy mogę kupić wieniec. Wydałem 100 zł – uściśla. I kwituje: – Można o mnie źle pisać, ale nie można nakręcać hejtu.