Dobrzy, przyzwoici, uczciwi i pracowici ludzie – tak obu mężczyzn, którzy zginęli, gdy na suszarnię zbóż w Przewodowie spadła rakieta znad Ukrainy, wspominali ich znajomi. Pogrzeby ofiar tragedii odbyły się w sobotę i niedzielę.
Oba, zarówno sobotni pana Bogusława, 60-letniego pracownika magazynu, jak i niedzielny 59-letniego pana Bogdana, kierowcy ciągnika, miały charakter państwowy. Pierwsza uroczystość odbyła się w asyście wojska, z orkiestrą, z udziałem przedstawicieli władz samorządowych i wojewódzkich, byli również parlamentarzyści, wojewoda lubelski i doradca prezydenta RP, także konsul generalny Ukrainy w Lublinie. W niedzielę było zdecydowanie skromniej, bez ceremoniału. Rodzinie bardzo zależało na prywatności, dlatego media nie miały tego dnia wstępu na plac przy kościele pw. św. Brata Alberta w Przewodowie.
>>Rakieta uderzyła we wsi w powiecie hrubieszowskim<<
Obu zmarłych mieszkańców gminy Dołhobyczów żegnali jednak przede wszystkim ich najbliżsi, znajomi, sąsiedzi, współpracownicy. Wszyscy mówili o nich ciepło.
– Bogusław to mój kolega, pracowaliśmy razem w tej samej firmie. Jeszcze nie tak dawno rozmawialiśmy. Cały czas mam go przed oczami. Co ja mogę powiedzieć. Był po prostu człowiekiem, wie pani, takim człowiekiem z dużych liter, co od nikogo się nie odwraca – wspominał mieszkaniec Hulcza, który współpracował również z drugim ze zmarłych. 59-letniego pana Bogdana nazywał dobrym kolegą.
>>Prezydent Andrzej Duda: W naszym przekonaniu wybuch rakiety był wynikiem wypadku<<
– Był człowiekiem o gołębim sercu. Dla nas wspaniałym, troskliwym tatą, dla mamy wiernym, kochającym mężem – tak podczas pogrzebu pana Bogusława mówił o nim syn Paweł. Przypomniał również, jak bardzo jego ojciec już od pierwszych dni wojny zaangażował się w pomoc uchodźcom. Pracował w punkcie recepcyjnym, angażował się w rozładunek transportów humanitarnych, jak trzeba było, woził pomoc własnym samochodem.
– Dlatego tak dużo nas tutaj przyszło, bo my tu w okolicy wszyscy się znamy. Pan Bogdan był z mojej wioski, sąsiad. Pana Bogusława znałam też dobrze, od nastolatka. On ciągle był w ruchu, zawsze aktywny, zawsze taki serdeczny, z dobrym słowem – mówiła nam mieszkanka Setnik.
– Dobrzy, przyzwoici, uczciwi i pracowici ludzie. Zawsze można było na nich liczyć – wspominał młody strażak z OSP w Przewodowie, który zabezpieczał sobotnią uroczystość, a w tragiczny wtorek, gdy rakieta spadła na suszarnię, był na miejscu już 2 minuty po zdarzeniu. Nie chce opowiadać, jak to wyglądało na miejscu. Zresztą nie może, wszyscy zostali zobowiązani do zachowania tajemnicy. – Tyle mogę powiedzieć, że strażakiem jestem 11 lat, na różne akcje jeździłem, ale to było najtrudniejsze. Te obrazy zostaną ze mną na zawsze – zdradził.
– Niby od początku wojny mieliśmy świadomość, że coś takiego może się kiedyś zdarzyć, ale po miesiącach już oswoiliśmy to zagrożenie. A tu taka tragedia. Ogromna. Przede wszystkim dla rodzin, ale to ludzie stąd, nasi sąsiedzi. Dlatego jesteśmy z nimi w ostatniej drodze – powiedziała jedna z uczestniczek uroczystości.
– Nie wiemy, dlaczego konkretni ludzie umierają, wiemy jednak, że nie ominie to nikogo z nas. Jest czas sadzenia i wyrywania. Jest czas pokoju i czas wojny. Na końcu wszystkich nas osądzi Bóg, przed którym staniemy – to słowa z homilii wygłoszonej w sobotę w Przewodowie przez ks. Mariusz Leszczyńskiego, biskupa pomocniczego diecezji zamojsko-lubaczowskiej.
60-letni pan Bogusław z Przewodowa i 59-letni pan Bogdan z Setnik zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w położonych obok siebie grobach.