Był człowiekiem o gołębim sercu. Dla nas wspaniałym, troskliwym tatą, dla mamy wiernym, kochającym mężem – tak podczas pogrzebu 60-letniego pana Bogusława, który zginął, gdy we wtorek w Przewodowie spadła rakieta znad Ukrainy, mówił o nim syn Paweł. Drugi ze zmarłych mężczyzn zostanie pochowany w niedzielę. Będą spoczywać w sąsiadujących ze sobą grobach.
Jednak przede wszystkim pana Bogusława żegnały setki mieszkańców Przewodowa, w którym mieszkał z żoną i jednym z dwóch synów, ale również bliższych i dalszych znajomych z okolicznych wiosek, nawet z innych gmin.
– Teraz mieszkam w Łachowcach, to gmina Telatyn, ale w Przewodowie się wychowałem. Boguś to był mój bliski kolega, rok młodszy, razem tu po polach biegaliśmy, całe dzieciństwo mieliśmy wspólne, kumplami byliśmy, chciałem go żegnać – mówił nam mężczyzna, który całe nabożeństwie żałobne przestał na zewnątrz kościoła.
Ludzi na mszę przyszło po prostu tak dużo, że nie mieścili się w środku.
– To mój kolega, pracowaliśmy razem w tej samej firmie. Jeszcze nie tak dawno rozmawialiśmy. Cały czas mam go przed oczami. Co ja mogę powiedzieć. Był po prostu człowiekiem, wie pani, takim człowiekiem z dużych liter, co od nikogo się nie odwraca – wspominał mieszkaniec Hulcza.
– Dlatego tak dużo nas tutaj przyszło, bo my tu w okolicy wszyscy się znamy. A pana Bogusława, to każdy tylko z najlepszej strony. On ciągle był w ruchu, zawsze aktywny, zawsze taki serdeczny, z dobrym słowem – dodaje mieszkanka Setnik, z których pochodził drugi z tragicznie zmarłych pracowników suszarni zbóż.
– Niewielu jest takich ludzi, jak sąsiad. On to taki był, że duszę by drugiemu oddał, naprawdę – mówił łamiącym się głosem jeden ze strażaków miejscowej OSP.
Przepięknie o swoim ojcu opowiadał również podczas mszy jeden z jego synów. Wspominał, że pan Bogusław zawsze miał dla niego i brata czas, że zawsze rodzina liczyła się dla niego najbardziej, że dla niej ciężko pracował. – Ale kochał wszystkich ludzi i umiał ich swoją chęcią i pogodą ducha zarażać. No i zwierzeta kochał, pieski, kotki, pszczółki. Kto teraz tak o nie zadba? – mówił o tacie pan Paweł.
Przypomniał również, jak bardzo jego ojciec już od pierwszych dni wojny zaangażował się w pomoc uchodźcom. Pracował w punkcie recepcyjnym, angażował się w rozładunek transportów humanitarnych, jak trzeba było, woził pomoc własnym samochodem. Natomiast kiedy trochę się uspokoiło, to poświęcając prywatny czas pomagał Ukraińcom choćby w wypełnianiu dokumentów.
– Wszyscy przeżywamy głęboki smutek z powodu śmierci naszego brata, ofiary strasznej wojny, która toczy się tak blisko – mówił podczas homilii ks. Mariusz Leszczyński, biskup pomocniczy diecezji zamojsko-lubczowskiej (ma przewodniczyć również niedzielnemu nabożeństu). A zwracając się do rodziny stwierdził: – Odszedł, ale pozostanie z wami w waszych sercach i w waszej pamięci. Pozostaną z wami też wszyscy dobrzy ludzie, którzy pomogą przejść przez najtrudniejsze chwile.
60-letni pan Bogusław spoczał na miejscowym cmentarzu parafialnym. Przygotowano dla niego zupełnie nowy grób. Tuż obok spocznie też pan Bogdan z Setnik.