Ratusz obiecywał, że będzie usuwać wraki porzuconych aut. Wybrał nawet specjalistyczną firmę, która ma to robić. Tyle że nie dał jej jeszcze żadnego zlecenia. Policja i Straż Miejska też nie. - A wraki stoją - zżymają się mieszkańcy.
Przetarg na usuwanie wraków z ulic Urząd Miasta ogłosił jeszcze w drugiej połowie kwietnia. Jego zwycięzca miał odholowywać na specjalnie wyznaczony parking pojazdy, które nie mają tablic lub wyglądają na nieużywane.
- Na zlecenie Straży Miejskiej lub policji firma będzie usuwać takie pojazdy i przechowywać je na swoim parkingu. Po pół roku od chwili poinformowania właściciela auta, przejdzie ono na własność gminy i zostanie przekazane do stacji demontażu, a kosztami jego utylizacji obciążony zostanie właściciel - zapewniała nas Katarzyna Gajewska z Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
To, kto zajmie się usuwaniem aut, było wiadomo już w czerwcu. Ale tylko wiadomo. - Podpisaliśmy już umowę z miastem - tłumaczył nam 17 czerwca Andrzej Ostrowski, prezes Sabatu. - 4 czerwca prezes był zaproszony na podpisanie umowy, ale do tej pory nie dostaliśmy egzemplarza z podpisami miasta - wyjaśniała Wioletta Krawczyk, która w Sabacie odpowiada za usługi holownicze.
Umowa w końcu dotarła. Ale nadal nic z tego nie wynika, bo Sabat nie może usuwać wraków, które wskazują sami mieszkańcy, a jedynie te wskazane przez Urząd Miasta, Straż Miejską lub policję. - Do tej pory nie mieliśmy od nich ani jednego zlecenia - mówi Krawczyk.
O sprawie chcieliśmy rozmawiać z urzędniczką magistratu, która nadzoruje usuwanie wraków. - Jest na dwutygodniowym urlopie, a tylko ona się tym zajmuje - usłyszeliśmy w Wydziale Ochrony Środowiska.